DZWON

Są tacy, którzy czytali tę wiadomość przed tobą.
Zapisz się, aby otrzymywać świeże artykuły.
E-mail
Nazwa
Nazwisko
Jak chcesz przeczytać „Dzwon”?
Żadnego spamu

Sanskrycki wiersz „Samarangana Sutradhara” opisuje niesamowity aparat: „Mocne i trwałe powinno być jego ciało, wykonane z lekkiego materiału, jak duży latający ptak.Wewnątrz należy umieścić urządzenie zawierające rtęć, a pod spodem żelazne urządzenie grzewcze. Za pomocą siły ukrytej w rtęci, która wprawia w ruch wir nośny,osoba znajdująca się w tym rydwanie może latać duże odległości po niebie w najbardziej niesamowity sposób. Wewnątrz należy umieścić cztery mocne pojemniki na rtęć. Kiedy zostaną ogrzane kontrolowanym ogniem z żelaznych urządzeń, rydwan nabierze mocy grzmotu dzięki rtęci. I natychmiast zamienia się w „perłę na niebie”.

Ryż. Nr 1. Sekcja wimany.

Być może rtęciowego paliwa używał podczas swoich lotów włoski mnich Andrea Grimaldi Volanda, którego zasadę przypadkowo odkryto podczas alchemicznych eksperymentów nad zamianą rtęci w złoto. Tak korespondent gazety Leiden Messenger opisał samochód Grimaldiego w numerze z 21 października 1751 roku:

„Maszyna, w której Andrea Grimaldi Volanda może przejechać siedem mil w ciągu godziny, jest wyposażona w mechanizm zegarowy, ma 22 stopy szerokości, ma kształt ptaka, którego korpus składa się z kawałków korka połączonych ze sobą za pomocą drut pokryty pergaminem i piórami. Skrzydła wykonane są z fiszbinów i jelit. Wewnątrz maszyny znajduje się trzydzieści unikalnych kół i łańcuchów, które służą do opuszczania i podnoszenia ciężarów. Dodatkowo zastosowano tu sześć rur miedzianych, częściowo wypełnionych rtęcią. Równowagę utrzymuje doświadczenie samego wynalazcy. Może latać równie szybko podczas burzy i przy spokojnej pogodzie. Tą cudowną maszyną steruje ogon o długości siedmiu stóp, przymocowany paskami do nóg ptaka. Gdy tylko samochód ruszy, ogon kieruje go w lewo lub w prawo, zgodnie z życzeniem wynalazcy.

Po około trzech godzinach ptak gładko opada na ziemię, po czym mechanizm zegarowy nakręca się ponownie. Wynalazca leci stale na wysokości drzew.

Andrea Grimaldi Wolande przeleciał raz przez kanał La Manche z Calais do Dover. Stamtąd jeszcze tego samego ranka poleciał do Londynu, gdzie rozmawiał ze znanymi mechanikami na temat konstrukcji swojego samochodu. Mechanicy byli bardzo zaskoczeni i zaproponowali zbudowanie przed świętami samochodu, który będzie mógł latać z prędkością 30 mil na godzinę...”

„… List z Londynu potwierdzający lot jest przechowywany we Włoszech i we francuskim mieście Lyon – poświadczony przez trzech naukowców badania„Ptaki”, w którym przyznano, że „Grimaldi z sukcesem przeleciał z Calais do Dover w 1751 roku”.

Artykuł V. Kazakova „Maszyna kradnąca nad kanałem La Manche”. Magazyn „Technologia Młodzieży” nr 3, 1979


Cyrano de Bergerac komunikując się z „demonami” (kosmitami) w książce „Inne światło, czyli państwa i imperia księżyca” opisuje urządzenie napędzające parowanie rosy, za pomocą którego podróżował z Francji do Kanada:

„Wstąpiłem do nieba i tak oto najpierw zawiązałem wokół siebie wiele butelek wypełnionych rosą; promienie słoneczne padały na nie z taką siłą, że ciepło, przyciągając je, uniosło mnie w powietrze i uniosło tak wysoko. że znalazłem się dalej od najwyższych chmur, ale ponieważ to przyciąganie zmusiło mnie do zbyt szybkiego wzniesienia się i zamiast zbliżyć się do Księżyca, jak się spodziewałem, zauważyłem wręcz przeciwnie, że byłem od niego dalej niż wtedy, gdy wychodziłem. , stopniowo zacząłem rozbijać butelki jedna po drugiej, aż poczułem, że ciężar mojego ciała przewyższa siłę grawitacji i opadam na ziemię.

Ryż. Nr 2. Podróż Cyrano de Bergerac.

„...kiedy ujrzałam siebie otoczoną wieloma zupełnie nagimi ludźmi. Mój wygląd wydał mi się dla nich niezwykle zaskakujący, gdyż byłam pierwszą osobą ubraną w butelki, jaką kiedykolwiek widzieli; zauważyli ponadto, że kiedy Poruszam się, prawie nie dotykam ziemi, a to zaprzecza wszystkiemu, czym mogliby wytłumaczyć mój strój: przecież nie wiedzieli, że przy najmniejszym ruchu, który przekazuję mojemu ciału, żar południowych promieni słońca unosi mnie i cała ta rosa wokół mnie i że gdyby moje butelki wystarczyły, jak na początku mojej podróży, mógłbym zostać uniesiony w powietrze na ich oczach…”


Na pierwszy rzut oka opis napędu odparowania rosy można uznać za wynalazek autora, jednak nie wszystko jest takie proste. Cyrano de Bergerac pisze, że źródłem energii do odparowania płynu roboczego są promienie słoneczne, nie podaje jednak, jaką substancją napełniono kolby. Idealnym płynem roboczym do jego napędu, podobnie jak vimana, maszyna Grimaldiego, może być rtęć lub inna ciecz o wysokim współczynniku napięcia powierzchniowego.


Jaka jest zasada działania rtęciowego silnika vimana? Okazuje się, że jest to całkiem proste. Zasada działania rtęciowego urządzenia napędowego opiera się na różnicy ciśnienia pary nasyconej na powierzchni wypukłej i wklęsłej – na styku dwóch ośrodków (ciekłego i stałego).Jak wiadomo, prężność pary nasyconej nad powierzchnią wypukłą jest większa (spadek), a nad powierzchnią wklęsłą (menisk) jest mniejsza niż nad płaską powierzchnią cieczy. Różnicę ciśnień wyznacza się za pomocą równania Thomsona (Kelvina).

Równanie Thomsona (Kelvina):

ln (P/Ps) = ± (2σVm)/ (rRT), gdzie

p to prężność pary powyżej zakrzywionego menisku;

ps to prężność pary nasyconej nad płaską powierzchnią;

s jest napięciem powierzchniowym skroplonej cieczy;

r jest promieniem krzywizny menisku.

σ - napięcie powierzchniowe cieczy, obrazy. gdy para się skrapla

R - stała gazowa

Vm to objętość molowa cieczy.

Jeśli zgodnie ze starożytnym opisem wimany rtęć zostanie podgrzana w zamkniętym metalowym naczyniu do określonej temperatury, wówczas w wyniku odparowania rtęci w naczyniu powstanie para nasycona, która opadnie w postaci spada na jego górną powierzchnię, pod warunkiem, że wytworzy się „punkt rosy”. W wyniku różnicy ciśnienia pary nasyconej na powierzchni wypukłej i wklęsłej pojawia się siła F 1 skierowana w górę. Siła podnoszenia będzie zależeć od współczynnika napięcia powierzchniowego cieczy roboczej i wielkości kropel. Im mniejsza wielkość kropli, tym większa różnica ciśnienie pary nasyconej. Efekt staje się zauważalny, gdy wielkość kropelek rtęci wynosi około 10 minus 5 m.

Ryż. Nr 3. Zasada działania i schematyczna budowa silnika rtęciowego Vimana.

Na zdjęciu nr 3, które przedstawia starożytną vimanę. Po lewej stronie znajduje się kropla rtęci (żółte kółko), wklęsłe i wypukłe łąkotki (krople) na powierzchni cieczy. Po prawej stronie znajduje się fragment vimany. Na dole przedstawiono „urządzenie grzewcze”. Urządzenie napędowe składające się z czterech sekcji częściowo wypełnionych rtęcią. Dwa pionowe pręty to rurki cieplne, które zapewniają najbardziej efektywne przekazywanie ciepła z grzejnika do pozostałych sekcji wimany.
W odległej przeszłości wimany faktycznie latały. Napęd rtęciowy- prosty, niezawodny i ekonomiczny sposób poruszania się w przestrzeni.

Ostrzeżenie:

1. Bądź ostrożny! Opary rtęci przydatna substancja bo ciała ludzkiego nie można nazwać.

2. Uwaga. Osiąga prężność pary nasyconej rtęci w (punkcie krytycznym).

1460 atmosfer.

Opisy i zasady działania pozostałych przeprowadzek znajdują się na blogu:

Tak więc z urządzenia przyspieszającego start wylatuje srebrna płytka o średnicy 30 cm (wykonana z tworzywa sztucznego i duraluminium), wykonuje w powietrzu kilka kółek, po czym żona testera łapie ją w specjalnej torbie. Jednocześnie Kardanowski nie puszcza talerza, ale trzyma go na nitce sznurka - aby „nie odleciał, nie zgubił się”. - Jesteś pewien, że ona leci? – pytają nas małżonkowie. Patrzymy na siebie z rozczarowaniem. Cały proces uruchamiania przypomina zabawę dzieci pokrywką od garnka. Zasada lotu pozostaje tajemnicą, może dlatego, że nie mamy specjalnego wykształcenia technicznego? Jednak nadal chcę wierzyć w cuda technologii. Eksperymentator planuje zbudować kolejny samolot o średnicy 1,5 metra. Stanie się to jednak dopiero za sześć miesięcy. I też będzie „latać” po linie. Czy w Samarze zostaną zbudowane latające spodki?

Zwróciliśmy się z tym pytaniem do Aleksandra Czeczina, pierwszego zastępcy generalnego projektanta Progress TsSKB. - Kardanowski zdecydował się użyć rtęci do napędzania swojego spodka. W końcu im większa masa krążącego ciała, tym więcej siły jest zużywane. Zatem ciecz porusza się wzdłuż obwodu w jednym kierunku, ale musi być przepompowana przez jakąś pompę. Aby napędzać tę pompę, Kardanowski wziął turbinę silnik samolotu, nie myśląc o tym, ile paliwa spali. Kardanowski studiował jedynie koncepcję poruszacza – jednostki wytwarzającej siłę, nie biorąc pod uwagę problemu źródła energii. Ale w tym przypadku potrzebujemy źródła, które pobierałoby energię na przykład z próżni. Jak dotąd mechanika teoretyczna zaprzecza, że ​​jest to możliwe. Ogólnie rzecz biorąc, niezwykle trudno jest wszystko obliczyć. Chociaż są też ludzie, którzy wierzą, że bezwładność Kardanowskiego wystartuje. Ale osobiście jestem przeciwny szumowi, jaki wokół niego się obecnie kręci. A plotki, że rozpoczęliśmy już budowę latającego spodka, to tylko plotki. POMÓŻ „KP” „Płyty” będą latać w powietrzu Inertioidy Kardanowskiego są wielofunkcyjne. Istnieją projekty „płyt”, które należy wystrzelić w przestrzeń kosmiczną. Są też takie, które można wykorzystać na Ziemi. Charakterystyki użytkowe spodków bezwładnościowych (których projekty przesłano prezydentowi Putinowi): 1. Masa samolotu - 400-500 ton Wysokość - 60 m Średnica - 200-250 m Dość mała prędkość - 250 km/h (prędkość kukurydzy- samolot kuterowy) Ładowność – 2-3 tys. ton (dla porównania taką masę można przewieźć pociągiem towarowym składającym się z 50 wagonów) Kabina podwieszana dla dwóch pilotów. 2. Masa statku kosmicznego - 22-24 tony Wysokość - 3 m Średnica - 6-7 m Prędkość - do 120 m/s Kabina z zawieszeniem dla dwóch astronautów Zdjęcie: Dmitrij BURLAKOV.

Na małym statku kosmicznym „Yubileiny” rosyjscy naukowcy prowadzą eksperyment mający na celu pokonanie grawitacji za pomocą całkowicie nowego silnika o nazwie „gravitap”, powiedział dyrektor i dyrektor naukowy Instytutu Badawczego Systemów Kosmicznych Maximova, emerytowany generał dywizji Walery Mienszykow.

Według Menshikova silnik jest opracowywany dla statek kosmiczny„Sojuz-Sat-O”, część wielofunkcyjnego systemu kosmicznego (MFSS) Państwa Związkowego Rosji i Białorusi. Silnik ten jest „ablacyjny”, w którym „pod wpływem wyładowania wysokiego napięcia płyn roboczy, fluoroplast, odparowuje i generowany jest ciąg”.

„Urządzenie umożliwiające ciągły ruch bez zużycia płynu roboczego zostało już przetestowane w warunkach lądowych” – powiedział Mienszykow.

Konwencjonalnie osiedle nazwano „gravitsapa” (jak w słynnym filmie Georgy’ego Danelii „Kin-dza-dza”). „Jest przeznaczony dla każdego statku kosmicznego, zwłaszcza nanosatelitów. W tym przypadku masa urządzenia napędowego zostanie zmniejszona do kilkudziesięciu gramów. Teraz najważniejsze jest udowodnienie, że to działa” – powiedział Mienszykow.

Żeby było jasne: nie wymyślamy perpetuum mobile. Dla statku kosmicznego Sojuz-Sat-O, który jest częścią wielofunkcyjnego systemu kosmicznego (MFSS) państwa związkowego Rosji i Białorusi, opracowaliśmy jednocześnie cztery typy nowych silników: laserowo-plazmowy, wodny, inercyjny i ablacyjny. Ten ostatni tworzymy wspólnie z członkiem rzeczywistym Rosyjskiej Akademii Nauk (Wydział Energetyki, Inżynierii Mechanicznej, Mechaniki i Procesów Sterowania) Garrym Aleksiejewiczem Popowem. W tym silniku pod wpływem wyładowania wysokiego napięcia płyn roboczy, fluoroplast, odparowuje i powstaje ciąg. To właśnie zostanie zainstalowane na Sojuzie-Sat-O.

— Jak daleko zaszedłeś w tworzeniu silnika bez emisji gazów cieplarnianych?

Najpierw przeprowadziliśmy eksperyment z rtęcią. Osiągnęliśmy bardzo dobry wynik. Ale niestety rtęć jest niebezpieczna i kapryśna, dlatego przeszliśmy do eksperymentów z masywnymi ciałami stałymi, które poruszają się po określonej trajektorii, z przyspieszaniem lub zwalnianiem. Urządzenie umożliwiające ciągły ruch bez zużycia płynu roboczego zostało już przetestowane w warunkach lądowych.

-Nadałeś mu nazwę?

Konwencjonalnie – „gravitsapa” (jak w słynnym filmie Georgy'ego Danelii „Kin-dza-dza”. - wyd.). Jest przeznaczony dla każdego statku kosmicznego, zwłaszcza nanosatelitów. W takim przypadku masa urządzenia napędowego zostanie zmniejszona do kilkudziesięciu gramów. Teraz najważniejsze jest udowodnienie, że to działa.

-- Okazuje się?

W maju 2008 roku rakieta nośna Rokot wystrzeliła w przestrzeń kosmiczną mały statek kosmiczny Yubileiny z kosmodromu Plesetsk. Zainstalowany jest na nim „przekładnia grawitacyjna”. Przez półtora roku testowano nowe urządzenia i systemy. Niedawno te eksperymenty się zakończyły i wreszcie mogliśmy rozpocząć testowanie naszej jednostki napędowej. Będzie działać co najmniej 15 lat, a maksymalna liczba uruchomień może wynieść 300 tys.

— Jak zrodził się pomysł stworzenia „gravitapu”?

Około 2000 roku przyszedł do mnie Spartak Michajłowicz Polakow, naukowiec i utalentowany inżynier. W jednym z wierszy napisanych kilka miesięcy przed śmiercią utożsamił się z „międzygwiezdnym wędrowcem”. Całe życie pracował nad stworzeniem silnika grawitacyjnego. Razem z synem Olegiem Polakowem próbował uzupełnić mechanikę Newtona proste równanie, łącząc ruch obrotowy masy z jej własnym polem grawitacyjnym. Widziałem od Polakowa, że ​​istnieje pewna siła, która pozwala utrzymać konstrukcję o masie 40 kg w stanie zawieszenia i zdałem sobie sprawę, że trzeba się z tym problemem uporać.

--Jednak, jak wiadomo, Newton nie znalazł źródła uniwersalnego pola grawitacyjnego.

Jako naukowiec doskonale zdaję sobie sprawę, że potencjał silników chemicznych został wyczerpany. Nie polecimy nim do odległych planet. Trzeba zrobić coś innego, wykorzystać grawitację, energię nuklearną, silnik rezonansowy lub coś innego – opcji jest wiele.

Członek komisji ds. zwalczania pseudonauki i fałszowania badań naukowych Prezydium Rosyjskiej Akademii Nauk, akademik Jewgienij Aleksandrow powiedział kiedyś: „Nowe odkrycia nie mogą zaprzeczyć temu, co już wiadomo”...

Podstawą nowej metody ruchu jest ścisłe przestrzeganie prawa zachowania energii i jej transformacji z jednej formy w drugą przy nierównowagowej redystrybucji energii kinetycznej ruchu translacyjnego pomiędzy częściami układu. W tej części fizyki nie przeczę temu, co wszyscy już wiedzą. Ale pracuję też w obszarze, w którym nikt nic nie wie.

Nasz kraj zawsze wykazywał duże zainteresowanie grawitacją. Już w 1960 r. Rada Ministrów ZSRR i Komitet Centralny KPZR wydała zamkniętą uchwałę, w której nauce postawiono w szczególności następujące zadania: opracowanie nowych źródeł energii i nowych zasad wytwarzania ciągu bez uwalniania masa. Jeśli nauka radzi sobie przynajmniej z pierwszym zadaniem, to rozwiązując drugie, wyznacza czas.

— Mówią, że wydaliście miliardy rubli z Ministerstwa Obrony na swoje „gravitas”…

Wszystkie badania przeprowadziliśmy, można powiedzieć, na zasadzie wolontariatu. Eksperymentalne konfiguracje zostały wykonane przez entuzjastów własnymi rękami. Możemy teraz ponownie obliczyć koszt kilowatogodzin, taśm żelaznych i silników elektrycznych wydanych na eksperymenty. Kwota jest niewielka i pochodzi z zysku, jaki uzyskaliśmy z wykonywania naszej głównej pracy. Nasz silnik jest obecnie ostatnią jednostką operacyjną na platformie małego statku kosmicznego Yubileiny. Czas przetestować go w warunkach kosmicznych.

— Czy ktoś jest zainteresowany Twoimi osiągnięciami?

Zostałem oficjalnie zaproszony do USA, Tajlandii, Szwecji, abym tam mógł dalej pracować nad stworzeniem silników opartych na nowych zasadach uzyskiwania ciągu bez wyrzucania masy. Ale przez dziesięciolecia służby w wojsku (od dowódcy plutonu na kosmodromie po szefa kosmodromu i szefa instytutu) przyzwyczaiłem się do myśli, że muszę pracować we własnym kraju, więc nie poważnie rozważyć te oferty.

— Nad czym obecnie pracuje Twój instytut?

Mamy cztery główne kierunki: zapewnienie wystrzelenia rakiet Proton i Rokot, stworzenie wielofunkcyjnego układu kosmicznego państwo związkowe Rosji i Białorusi, nawigacja kosmiczna, diagnostyka startów i kompleksów technicznych na kosmodromach, a także budowa budynków i konstrukcji.

Mam jednak ogromne wątpliwości, czy przy tak zaciekłym oporze ze strony ludzi, którzy nie chcą się odważyć, uda nam się osiągnąć sukces, ale trzeba próbować. Gdybyśmy mieli pieniądze i czas, jestem pewien, że już byśmy je mieli nowy silnik dla statku kosmicznego.

Niezliczone próby zbudowania i uruchomienia tzw. maszyn perpetuum mobile od czasów starożytnych nie były podejmowane przez przypadek. Na przykład jezuici w średniowieczu pracowali dzień i noc w tajnych laboratoriach, aby zapewnić ciągły obrót tak zwanych kół rtęciowych. Dawszy wiele przełomów technologicznych, mechanizmy wieczne, nie stając się nigdy wiecznymi, zrodziły także piękne legendy...

Tajna irlandzka „perpetuum mobile”.

Gdy w 2006 roku irlandzka firma Steorn rozeszła się po całym świecie wiadomością, że w jej murach, „jakby budowano ją przez wieki”, produkowała Waszyngton generator, oparty na zasadzie oddziaływania pływających pól magnetycznych, dalsze informacje były odcinane jak brzytwa. Na zapytania przesłane do działu prasowego firmy przez naukowców z innych krajów koordynator ds. public relations irlandzkiego Ministerstwa Obrony odpowiedział bardzo szczegółowo: Prototyp podlega priorytetom krajowym, co wyklucza reklamę.

Jednak na krótko przed nałożeniem tabu okazało się, że tajemniczy generator ma wydajność przekraczającą wszelkie dopuszczalne granice dla podobne maszyny. Że wbudowana w generatorze zasada zerowych oscylacji pozwala na otrzymywanie przyjaznej dla środowiska energii elektrycznej w naprawdę niewyczerpanych ilościach tak długo, jak chcesz.

Ten miniaturowy generator, zwany „Orbo”, jest wbudowany telefon komórkowy, generuje od pięciu do sześciu razy więcej energii elektrycznej niż tradycyjna. Jednak w przeciwieństwie do tradycyjnego generatora nie wymaga ładowania. Według projektantów może działać wiecznie, „dopóki części nie rozpadną się na cząsteczki i atomy, dopóki nie zamienią się w pył”.

W 2006 roku uwagę od irlandzkiej mikroskopijnej maszyny perpetuum mobile odwrócił kanadyjski inżynier Thane Heinz, właściciel i jedyny pracownik firmy Potential Difference lnc, specjalizującej się w zastosowaniu materiałów magnetycznych w energetyce. Chcąc stworzyć generator elektryczny zbliżony do generatora idealnego, połączył wał napędowy silnika elektrycznego z wirnikiem, na zewnętrznej stronie którego przymocowano małe okrągłe magnesy.

Tutaj wydarzyło się coś dziwnego i nieoczekiwanego. Wirnik umieszczony wewnątrz cewki elektrycznej, zamiast zwolnić, wściekle zwiększał prędkość, przepalając żarówkę podłączoną do wyjścia generatora. Magnesy spadły z wirnika, prawie zabijając Heinza, jakby uszkodzone fragmentami granatu przyrządy pomiarowe i ściany laboratorium.

Wynalazca był zachwycony. W końcu nie jest jasne, w jaki sposób, ale tarcie magnetyczne, wbrew prawom termodynamiki, zostało przekształcone w przyspieszenie magnetyczne. Czy to naprawdę perpetuum mobile? Aby odpowiedzieć na tak sakramentalne pytanie, generator został przetransportowany z Kanady do USA, do słynnego laboratorium Massachusetts Institute of Technology. Urządzenie Heinza również i tam wykazało niesamowite wyniki.

Jednak obiecane testy w obecności czołowych ekspertów w dziedzinie instalacji wytwórczych nie doszły do ​​skutku. Reporterzy szybko nazwali to odkrycie blefem. Heinz nie zareagował na ataki. Ciągle krążą pogłoski, że został zwabiony do Stanów Zjednoczonych, gdzie przewodził grupie młodych naukowców, owocnie wykorzystując swoje i ich talenty pod dachem resortu obrony.

Tom z Watykanu

Księga przechowywana w Muzeum Watykańskim, datowana na rok 1563, zawiera obszerne informacje o wysiłkach mnicha Lolliusa Bara, który zaprojektował i wyprodukował koła zawieszane w wolna przestrzeń na sznurku utkanym z końskiego włosia kręciły się same, nie przyspieszając ani nie zwalniając, przez dokładnie rok i trzy dni.

Jak jest powiedziane w księdze, dokładnie tak samo młodzi mnisi, którzy odnosili sukcesy w modlitwach, nieustannie prosili Pana, aby nie ustawał w ruchu. Lolly rzekomo trzykrotnie spowodował, że koła zaczęły się obracać. Najbardziej produktywny okazał się trzeci cykl rotacyjny. Koła gwizdały i obracały się przez 25 lat bez modlitewnej pomocy, zatrzymując się na zawsze w chwili śmierci wynalazcy.

Tom wyjaśnia możliwość „bezwarunkowej” realizacji perpetuum mobile:

„Rtęć, którą wypełniona jest jedna trzecia pustych szprych kół, przyciągała i pochłaniała energię pragnień modlitewników. Przelewając się przez krytyczne punkty, ten eliksir ciekłego metalu skręcał się, pluł i brzmiał. Drewno bukowe toczonych kół i włosia w ogóle nie uległo zużyciu w wyniku długotrwałej pracy. Jednak wszelkie aspiracje, aby powtórzyć wyczyn Bara wraz z jego śmiercią, nie dawały nadziei na rezultaty. Koła rtęciowe a sznurek umieszczono w klasztornej krypcie jego pochówku, co dodało temu miejscu świętości”.

Izaak Newton w swoich notatkach jako przyrodnik ze zdumieniem i irytacją pisał, że nie jest w stanie wyjaśnić zjawiska wypełniaczy rtęciowych w drewnianych przekładniach, które na oczach jego naocznych świadków „pomijając tarcie i grawitację” obracały koła zębate bez zewnętrznego wpływu nie na zawsze, ale na okres tygodni, miesięcy, lat. Newton zaobserwował ten „miraż” w warsztacie królewskiego zegarmistrza i jubilera, Żyda Jana Malarza. Nawiasem mówiąc, tylko jedwabne nici utrzymywały system obracających się przekładni pół metra nad poziomem podłogi.

Na Wystawie Światowej w Paryżu w 1889 roku, w pawilonie „Pałac Maszyn”, poruszenie wywołał niemiecki eksponat – ciężka srebrna podkowa obracająca się nieustannie wokół ciasno naciągniętej stalowej struny. Inżynier firm Triumph, Heinrich Miller, który udzielił wyjaśnień, zapewnił, że jest to prawdziwy, wieczny, bezpodporowy silnik, który nie ma kontaktu ze strunami i może się kręcić przez wieki. Podkowa faktycznie obracała się przez całą wystawę.

Wiadomo też, że w 1936 roku w Berlinie zaprezentowano tę „wieczną podkowę”, po czym poproszono projektantów o przekształcenie jej fantastycznych, choć zabawkowych możliwości, w coś przydatnego dla wojska, marynarki wojennej i lotnictwa.

Aleksander WŁODIEW

Jak to działa?

Dlaczego satelita lecący na orbicie nie spada na ziemię?

Co się stanie, jeśli zmniejszymy średnicę orbity do kilku metrów?
Jaką prędkość musi mieć satelita, aby utrzymać się nad powierzchnią?

Jeśli weźmiemy torus i wypełnimy go ciekłym metalem, który można w jakiś sposób rozpędzić do pierwszej prędkości kosmicznej, na przykład za pomocą pola elektromagnetycznego, to przy pewnej progowej wartości prędkości siła odśrodkowa przewyższy siłę grawitacji ( patrz zdjęcie 1), a piersi obróć w stronę, w którą system się zdejmie.
Bardzo łatwo to wytłumaczyć matematycznie, wyobraź sobie siebie małego jak cal (tak wyobrażamy sobie rachunek całkowy i różniczkowy), przy metrowym torusie będziesz jak osoba obok stadionu, jeśli rozłożysz ręce na boki ( a liliput ma mniejsze ręce niż jaskier), możesz pokryć mniej niż jeden stopień powierzchni torusa. W pierwszym przybliżeniu zakrzywioną powierzchnię zamkniętą dłońmi można porównać do linii prostej; z wysokości kilometra milion przerywanych linii prostych będzie nie do odróżnienia od koła. Mamy wówczas prawo uznać elementarny odcinek powierzchni torusa ograniczony dłońmi za linię prostą, a ruch rtęci pod powłoką torusa za linię prostą skierowaną pod kątem do horyzontu ze względu na kulistość Ziemi powierzchnia. (Właściwie powierzchnia Ziemi jest geoidą, ale to nie przeszkodzi nam w wystartowaniu). Gdyby Ziemia była płaska to nic by z tego nie było, elementarny wektor siły byłby skierowany równolegle do płaskiej Ziemi, a suma wektorów elementarnych byłaby równa zeru, ale na szczęście dla nas Ziemia nie jest płaska , więc hurra! Lećmy!

Sugeruję użycie rtęci. W takim przypadku pojawią się jeszcze dwa efekty wtórne:
1) Synchronizacja atomów rtęci przez pole zewnętrzne tak z manifestacją wynikającą z tego wtórnego efektu trakcji ( efekt pająka)
2) Lokalne dopasowanie czasu (prędkość (grawitacja) i czas są ze sobą powiązane, patrz relatywistyczne poprawki GPS zgodnie z teorią względności)

To takie proste silnik antygrawitacyjny każdemu kolektywnemu rolnikowi-mechanizatorowi.
Aby skompensować efekt żyroskopowy, można zastosować dwa przeciwbieżne torusy. lub obracać pola deformujące czas - Deformacja czasu lokalnego jest „podporą”, na której opiera się silnik antygrawitacyjny. To jest dobrze pokazane.

Wnioski: draniu, spójrz poprawnie na piersi:
Na zdjęciu: ofiara nauki

Dla zainteresowanych padonkaff postanowił napisać krótki postscriptum:

Ale co z przestrzenią, gdzie panuje nieważkość i w pobliżu nie ma planet, jak uzyskać ciąg?
Odpowiedź przyszła, kiedy chodziłem po domu dwa, trzy kółka:

Musimy stworzyć asymetryczną soczewkę czasu.
Można tego dokonać organizując proces ruchu rtęci (wziąłem rtęć wyłącznie po to, aby uprościć percepcję myśli (rtęć od dawna nie była używana nawet w termometrach).

Wyobraźmy sobie, że rtęć składa się z atomów (to prawda) i każdy atom porusza się samodzielnie ze względu na swoją wewnętrzną strukturę (dowodzi tego fakt, że jesteśmy cieplejsi od zera bezwzględnego), a jeśli ją przyspieszymy, otrzymamy wektor siły bezwładności pokrywający się w pierwszym przybliżeniu (bez uwzględnienia efektu wirowania? kopnięcie piłki nożnej „suche prześcieradło” to żałosne pozory efektu wirowania) z osią ruchu, jeśli weźmiemy pod uwagę ruch nieskończenie mały.

Ponieważ atomów jest dużo (1000000000 itd., sam policz liczbę zer, jestem zbyt leniwy), naszym zadaniem jest takie zorganizowanie ruchu, aby dodanie wektorów sił atomów nie wynosiło zero, i otrzymujemy duży i mocny wynikowy wektor ciągu, można tego dokonać organizując na przykład ruch rtęci przez rurę.

Drugim i jeszcze ważniejszym efektem, który jest ukryty przed naszymi oczami, jest przyczyna ruchu atomu z jego powodu struktura wewnętrzna, synchronizując te atomy z polem zewnętrznym i kontrolując przesunięcie fazowe atomów, możemy (kto by w to wątpił, prawdopodobnie ten, który zrozumiał, co napisałem) uporządkować drgania atomów rtęci i kontrolować przesunięcie fazowe tych wibracji, atom jest układem oscylacyjnym.
Pozostaje tylko znaleźć metodę oddziaływania na atom. Biorąc pod uwagę, że naturalna częstotliwość drgań atomów jest wysoka, na przykład cez wynosi 9,1 GHz, konieczna jest praca na tych częstotliwościach, co w jakiś sposób implikuje utworzenie generatorów pola o wysokiej częstotliwości, co z kolei implikuje technologię nadprzewodnictwa o jakości współczynnik obwodów oscylacyjnych równy 1 (jeden, wydajność 100%), w przeciwnym razie obwód przepali się na skutek bezwładnościowego uwalniania ciepła procesów przejściowych w cyklach oscylacji. Widzimy wskazówki rozwiązania - albo inne metody oddziaływania - na przykład można spróbować pracować z prądami przemieszczenia w instalacjach opracowanych przez Stanislava Avramenko

Wnioski - typy silników w kolejności rosnącego poziomu technologii od prostych do złożonych:

1. najprostszy antygrawitator - odwracalny (względem osi tworząc ciało torusa) torus z wirującą rtęcią.
2. Bardziej złożony silnik bez rtęci, obraca się wokół osi tworzącej korpus z samymi polami torusowymi. (jak na filmie widok z góry, widok z boku)
3. Trzecią opcją jest wykorzystanie efektu wirowania
4. Czwartą opcją jest synchronizacja atomów z polaryzacją i sterowanie przesunięciem fazowym atomów

Na zakończenie tej epickiej kreatywności, lekki trolling w stosunku do nas, wiesz kto:

Ale oto nasza bezlitosna odpowiedź, która kagbe podpowiada, że ​​my też możemy, a zwycięstwo jest tuż za rogiem

DZWON

Są tacy, którzy czytali tę wiadomość przed tobą.
Zapisz się, aby otrzymywać świeże artykuły.
E-mail
Nazwa
Nazwisko
Jak chcesz przeczytać „Dzwon”?
Żadnego spamu