DZWON

Są tacy, którzy czytali tę wiadomość przed tobą.
Zapisz się, aby otrzymywać świeże artykuły.
E-mail
Nazwa
Nazwisko
Jak chcesz przeczytać „Dzwon”?
Bez spamu

Rozdział czwarty. Trochę o silnikach wirowych rtęci

W prawdziwej bombie zegarowej
Substancją wybuchową jest czas.
(Stanisław Jerzy Lec)

W tym rozdziale powróćmy do naszej „tajemniczej” substancji „czerwonej rtęci”, którą Witkowski wymienia jako „Xerum-525”, radioaktywny izotop rtęci w połączeniu z innymi pierwiastkami:

Przed każdym badaniem podłużny pojemnik ceramiczny (zwany „termosem”)… umieszczano w pręcie otoczonym warstwą ołowiu o grubości około 3 cm. Pojemnik ten miał około 1 - 1,5 m długości i był wypełniony dziwną metaliczną substancją o fioletowo-złotej barwie, która zachowywała temperatura pokojowa konsystencja lekko zagęszczonej galaretki. Z przekazanych informacji wynika, że ​​substancja nosiła nazwę kodową „IRR XERUM-525” lub „IRR SERUM-525” i zawierała między innymi tlenek toru i tlenek berylu.


W czwartym rozdziale krótko wspomnieliśmy o opisach rtęci elektrownia pojawił się bardzo dawno temu - w książkach o alchemii i starożytnych indyjskich rękopisach. Ale powtórzmy: W książce Samaranganasutradhara, która ma co najmniej 2000 lat, napisano: „Wykorzystując energię ukrytą w rtęci, która wprawia w ruch wir, osoba w niej przebywająca może w cudowny sposób przemieszczać się po niebie na duże odległości.

W swojej książce The Brotherhood of the Bells J. Farrell porównuje tajemnicze Xerum-525 z tym, co napisano w sanskryckich tekstach o „przemienionej cieczy” na bazie rtęci:

„Xerum-525” miał bardzo dziwne właściwości, a jedną z nich był „fioletowo-złoty kolor”. Starożytny sanskrycki tekst o starożytnym indyjskim samolocie „vimana” zawiera następujące dość interesujące zdanie: „Po stronie północnej należy umieścić płynną mieszaninę magnetytu, miki i zrzuconej skóry węża. Kryształy należy umieścić w odpowiednich środkach.” Bez względu na „zrzuconą skórę węża”, o której mówimy, jasne jest, że starożytne „silniki wirowe rtęci” wykorzystywały coś więcej niż zwykłą rtęć. Była to rtęć połączona z innymi pierwiastkami, gdyż dalej w tekście czytamy, że jest to bardzo dziwny płyn: „Shaktipaniyaraka mani należy umieścić w mieszaninie magnetytu, rtęci, miki i zrzuconej skóry węża”. Na tej podstawie można przypuszczać, że Xerum-525 był mieszaniną rtęci z pierwiastkami kwazikrystalicznymi lub krystalicznymi, których mikroskopijne cząsteczki zawieszone były w cieczy. Podobieństwo między Xerum 525 a opisami starożytnego sanskryckiego tekstu o elektrowni o nietypowym kształcie wykorzystującej rtęć sugeruje, że niektórzy naziści byli bardzo wysoki poziom Przeczytałem ten tekst i udało mi się zrozumieć jego fizyczne znaczenie. W każdym razie fakt ten uwiarygadnia założenie Witkowskiego o ezoterycznej podstawie „Dzwonu”.

Sporządzenie listy zajęłoby dużo czasu Różne rodzaje rtęciowe silniki wirowe opisane w tekstach sanskryckich. Jedna „Vimanika Shastra” lub dokładniej „Vaimaanika Shastra” opisuje cztery typy samolotów (w tym pojazdy, które nie mogły się zapalić ani rozbić) - „Rukma Vimana”, „Sundara Vimana”, „Tripura Vimana” i „Shakuna Vimana” „ Aby być uczciwym, należy zauważyć, że teksty zawierają nie tylko rtęć, ale także silniki wirowe atmosferyczne, ale silniki atmosferyczne należy omówić w osobnym artykule, biorąc pod uwagę prace w tym kierunku Viktora Schaubergera.

Na pewno jakoś poruszymy ten temat, ale nie w ramach projektu „Bell” i substancji „czerwona rtęć”.

Myślę, że czytelnicy nie mają wątpliwości co do prób nazistów łączenia wiedzy z zakresu fizyki teoretycznej i nauk ezoterycznych w celu uzyskania zupełnie nowych technologii, dalekich od koncepcji fizyki klasycznej. Ale przejdźmy dalej.

Do podobnych wniosków doszedł Bill Clendenon, znany na Zachodzie ufolog i zwolennik idei rtęciowego silnika wirowego, po zapoznaniu się ze starożytnymi sanskryckimi tekstami o „vimanach”. Kiedy pisał swoją książkę Mercury: UFO Messenger of the Gods, niektórzy ludzie się z niego śmiali. W tamtym czasie w nowo zjednoczonych Niemczech historia Dzwonu była jeszcze nieznana opinii publicznej.

Clendenon przeprowadził analizę tekstów dotyczących stosowania silników rtęciowych w starożytności (jego analizę zapisano pogrubioną kursywą):

„Samarangana Suridhara” mówi: „W środku należy umieścić silnik rtęciowy z żelaznym urządzeniem grzewczym znajdującym się poniżej”. Wewnątrz okrągłej ramy powietrznej umieść silnik rtęciowy z bojlerem elektrycznym/ultradźwiękowym pośrodku dna.

„Dzięki energii ukrytej w rtęci, która wywołuje huragan, osoba przebywająca w środku może w cudowny sposób przemieszczać się po niebie na duże odległości” – niekontrolowana energia cieplna gorących par rtęci napędza pompę powietrza/turbinę powietrzną.

„Wewnątrz konstrukcji należy wbudować cztery trwałe pojemniki na rtęć. Ogrzewana kontrolowanym ogniem z żelaznych pojemników, wimana otrzymuje ogromną energię z rtęci. I natychmiast staje się jak perła na niebie” – na środku okrągłej ramy powietrznej musiały zostać zainstalowane kocioł rtęciowy i trzy urządzenia z zaworami przepływowymi rtęci. Kiedy te pojemniki z rtęcią zostały ogrzane elektrycznie poprzez kontrolowany ogień (gorące pary rtęci) z pojemników, samolot osiągnął prędkość naddźwiękową dzięki rtęci. I natychmiast strumień zjonizowanego powietrza obiegowego stał się jak perła na niebie.”

Być może, jeśli Bill Clendenon jest w stanie to wszystko sobie wyobrazić, nietrudno sobie wyobrazić, jak Walter Gerlach, ekspert od grawitacji, polaryzacji spinowej i plazmy rtęciowej, mógłby zinterpretować taki tekst.

Godny uwagi jest także artykuł opublikowany w czasopiśmie Science z 3 stycznia 1969 r., w którym naukowcy Schubert, Gerald i Whitehead „doniesiono, że gdy źródło ciepła powoli obracało się pod pojemnikiem z rtęcią, to drugie zaczęło obracać się w przeciwnym kierunku, a prędkość tego obrotu wzrosła, osiągając ogromne wartości”.

Oznacza to, że jeśli proste ogrzewanie rtęci powoduje, że substancja obraca się ze stale rosnącą prędkością, to co można powiedzieć o innych metodach wpływania na substancję?

W każdym razie dochodzimy do wniosku, że czymkolwiek był Dzwon z czysto naukowego punktu widzenia, z punktu widzenia historii ezoterycznej był to próba odtworzenia starożytnej, zaginionej technologii, znacznie bardziej zaawansowanej niż technologia z lat 30. XX wieku i lata 40. XX w.

Ponieważ Dzwon pod wieloma względami wyraźnie odpowiada paradygmatom fizyki alternatywnej omawianym w tych rozdziałach, nie może być wątpliwości, że Niemcy, którzy pracowali nad nim pod kierunkiem Gerlacha, którego genialny uczeń Hilgenberg położył podwaliny pod teorię wirów, byli zainteresowani nie tylko możliwościami energetycznymi nowej fizyki, ale także jej możliwościami wywoływania korzystnych i szkodliwych skutków, a także możliwościami tworzenia broni o straszliwej niszczycielskiej sile. Był to prototyp urządzenia skalarnego nowej, „zunifikowanej” fizyki i niewątpliwie naziści znali jego gigantyczny potencjał – zarówno w zakresie tworzenia, jak i niszczenia. Fakt, że „Dzwon” i jego właściciel Kammler zniknęli „po wojnie bez śladu”, że pamiętniki Gerlacha, zawierające niewątpliwie wiele informacji na ten temat, do dziś pozostają utajnione, że było to i tylko to urządzenie zamiast bomb paliwowo-powietrznych, sarinu i bomb atomowych sklasyfikowano jako „decydujące dla wojny” (Kriegsentscheidend), jest wystarczająco jasne, że Niemcy „pracowali w obszarach fizyki, które są wysoce nietypowe w koncepcjach życia codziennego” .”

Z tego rozdziału staje się jasne, że Niemcy zajmowali się „inżynierią odwrotną”, czyli odtworzyli to, co było znane dawno temu i opisane w starożytnych tekstach, dlatego też przeprowadzono „Niemiecką Wyprawę Tybetańską Ernsta Schaefera” w latach 1938 - 1939. I myślę, że na tym można zakończyć opisywanie podstawowych zasad działania, koncepcji i technologii projektu „Bell” i przejść do innych, równie ciekawych faktów.

Bardzo interesującym pytaniem jest, za czyim namową naziści zainteresowali się tą starożytną wiedzą, czego dokładnie szukali, czy też sprawdzali wcześniej otrzymane informacje?
Wielu czytelników może być zaskoczonych, ale informacje o cudownej broni i cudownych technologiach przekazał Niemcom legenda Czeka-OGPU w 1925 r. Jakow Blumkin. Pamiętasz rok, w którym rozpoczęły się oficjalne publikacje naukowe Gerlacha?

(Ciąg dalszy nastąpi)

Jak on pracuje?

Dlaczego satelita lecący na orbicie nie spada na ziemię?

Co się stanie, jeśli zmniejszymy średnicę orbity do kilku metrów?
Jaką prędkość musi mieć satelita, aby utrzymać się nad powierzchnią?

Jeśli weźmiemy torus i wypełnimy go ciekłym metalem, który można w jakiś sposób rozpędzić do pierwszej prędkości kosmicznej, na przykład za pomocą pola elektromagnetycznego, to przy pewnej progowej wartości prędkości siła odśrodkowa przewyższy siłę grawitacji ( patrz zdjęcie 1), a piersi obróć w stronę, w którą system się zdejmie.
Bardzo łatwo to wytłumaczyć matematycznie, wyobraź sobie siebie małego jak cal (tak wyobrażamy sobie rachunek całkowy i różniczkowy), przy metrowym torusie będziesz jak osoba obok stadionu, jeśli rozłożysz ręce na boki ( a liliput ma mniejsze dłonie niż jaskier), możesz pokryć mniej niż jeden stopień powierzchni torusa. W pierwszym przybliżeniu zakrzywioną powierzchnię zamkniętą dłońmi można porównać do linii prostej; z wysokości kilometra milion przerywanych linii prostych będzie nie do odróżnienia od koła. Mamy wówczas prawo uznać elementarny odcinek powierzchni torusa ograniczony dłońmi za linię prostą, a ruch rtęci pod powłoką torusa za linię prostą skierowaną pod kątem do horyzontu ze względu na kulistość Ziemi powierzchnia. (Właściwie powierzchnia Ziemi jest geoidą, ale to nie przeszkodzi nam w wystartowaniu). Gdyby Ziemia była płaska to nic by z tego nie było, elementarny wektor siły byłby skierowany równolegle do płaskiej Ziemi, a suma wektorów elementarnych byłaby równa zeru, ale na szczęście dla nas Ziemia nie jest płaska, więc hurra! Lećmy!

Sugeruję użycie rtęci. W takim przypadku pojawią się jeszcze dwa efekty wtórne:
1) Synchronizacja atomów rtęci przez pole zewnętrzne lubię to z manifestacją wynikającą z tego wtórnego efektu trakcji ( efekt pająka)
2) Lokalne dopasowanie czasu (prędkość (grawitacja) i czas są ze sobą powiązane, patrz relatywistyczne poprawki GPS zgodnie z teorią względności)

Tak łatwo jest zbudować silnik antygrawitacyjny dla każdego kolektywnego rolnika-mechanisty.
Aby skompensować efekt żyroskopowy, można zastosować dwa przeciwbieżne torusy. lub obracać pola deformujące czas - Deformacja czasu lokalnego jest „podporą”, na której opiera się silnik antygrawitacyjny. To jest dobrze pokazane.

Wnioski: draniu, spójrz poprawnie na piersi:
Na zdjęciu: ofiara nauki

Dla zainteresowanych padonkaff postanowił napisać krótki postscriptum:

Ale co z przestrzenią, gdzie panuje nieważkość i w pobliżu nie ma planet, jak uzyskać ciąg?
Odpowiedź przyszła, gdy chodziłem po domu dwa, trzy kółka:

Musimy stworzyć asymetryczną soczewkę czasu.
Można tego dokonać organizując proces ruchu rtęci (wziąłem rtęć wyłącznie po to, aby uprościć percepcję myśli (rtęć od dawna nie była używana nawet w termometrach).

Wyobraźmy sobie, że rtęć składa się z atomów (to prawda) i każdy atom porusza się samodzielnie ze względu na swoją wewnętrzną strukturę (dowodzi tego fakt, że jesteśmy cieplejsi od zera bezwzględnego), a jeśli ją przyspieszymy, otrzymamy wektor siły bezwładności pokrywający się w pierwszym przybliżeniu (bez uwzględnienia efektu wirowania? kopnięcie piłki nożnej „suche prześcieradło” to żałosne pozory efektu wirowania) z osią ruchu, jeśli weźmiemy pod uwagę ruch nieskończenie mały.

Ponieważ atomów jest dużo (1000000000 itd., sam policz liczbę zer, jestem zbyt leniwy), naszym zadaniem jest takie zorganizowanie ruchu, aby dodanie wektorów sił atomów nie wynosiło zero, i otrzymujemy duży i mocny wynikowy wektor ciągu, można tego dokonać organizując na przykład ruch rtęci przez rurę.

Drugim i jeszcze ważniejszym efektem, który jest ukryty przed naszymi oczami, jest przyczyna ruchu atomu z jego powodu Struktura wewnętrzna, synchronizując te atomy z polem zewnętrznym i kontrolując przesunięcie fazowe atomów, możemy (kto by w to wątpił, prawdopodobnie ten, który zrozumiał, co napisałem) uporządkować drgania atomów rtęci i kontrolować przesunięcie fazowe tych wibracji, atom jest układem oscylacyjnym.
Pozostaje tylko znaleźć metodę oddziaływania na atom. Biorąc pod uwagę, że naturalna częstotliwość drgań atomów jest wysoka, na przykład cez wynosi 9,1 GHz, konieczna jest praca na tych częstotliwościach, co w jakiś sposób implikuje utworzenie generatorów pola o wysokiej częstotliwości, co z kolei implikuje technologię nadprzewodnictwa o jakości współczynnik obwodów oscylacyjnych równy 1 (jeden, wydajność 100%), w przeciwnym razie obwód ulegnie przepaleniu na skutek bezwładnościowego uwalniania ciepła procesów przejściowych w cyklach oscylacji. Widzimy wskazówki rozwiązania - albo inne metody oddziaływania - na przykład można spróbować pracować z prądami wyporowymi w instalacjach opracowanych przez Stanislava Avramenko

Wnioski - typy silników w kolejności rosnącego poziomu technologii od prostych do złożonych:

1. najprostszy antygrawitator - odwracalny (względem osi tworząc ciało torusa) torus z wirującą rtęcią.
2. Bardziej złożony silnik bez rtęci, obraca się wokół osi tworzącej korpus z samymi polami torusowymi. (jak na filmie widok z góry, widok z boku)
3. Trzecią opcją jest wykorzystanie efektu wirowania
4. Czwartą opcją jest synchronizacja atomów z polaryzacją i sterowanie przesunięciem fazowym atomów

Na zakończenie tej epickiej kreatywności, lekki trolling w stosunku do nas, wiesz kto:

Ale oto nasza bezlitosna odpowiedź, która kagbe podpowiada, że ​​my też możemy, a zwycięstwo jest tuż za rogiem

Niezliczone próby zbudowania i uruchomienia tzw. maszyn perpetuum mobile od czasów starożytnych nie były podejmowane przez przypadek.

Na przykład jezuici w średniowieczu pracowali dzień i noc w tajnych laboratoriach, aby zapewnić ciągły obrót tak zwanych kół rtęciowych. Dawszy wiele przełomów technologicznych, mechanizmy wieczne, nie stając się nigdy wiecznymi, zrodziły także piękne legendy...

Sekretny irlandzki” Maszyna ruchu wiecznego».

Gdy tylko irlandzka firma Steorn w 2006 roku rozeszła się po całym świecie wiadomością, że w jej murach, „jakby budowanych przez wieki”, produkuje DC generator, oparty na zasadzie oddziaływania pływających pól magnetycznych, dalsze informacje były odcinane jak brzytwa. Na zapytania przesłane do działu prasowego firmy przez naukowców z innych krajów koordynator ds. public relations irlandzkiego Ministerstwa Obrony odpowiedział bardzo szczegółowo: Prototyp podlega priorytetom krajowym, co wyklucza reklamę.

Jednak na krótko przed nałożeniem tabu okazało się, że tajemniczy generator ma wydajność przekraczającą wszelkie dopuszczalne granice dla podobne maszyny. Że wbudowana w generatorze zasada zerowych oscylacji pozwala na otrzymywanie przyjaznej dla środowiska energii elektrycznej w naprawdę niewyczerpanych ilościach tak długo, jak chcesz.

Ten miniaturowy generator, zwany „Orbo”, jest wbudowany telefon komórkowy, generuje od pięciu do sześciu razy więcej energii elektrycznej niż tradycyjna. Jednak w przeciwieństwie do tradycyjnego generatora nie wymaga ładowania. Według projektantów może działać wiecznie, „dopóki części nie rozpadną się na cząsteczki i atomy, dopóki nie zamienią się w pył”.

W 2006 roku uwagę od irlandzkiej mikroskopijnej maszyny perpetuum mobile odwrócił kanadyjski inżynier Thane Heinz, właściciel i jedyny pracownik firmy Potential Difference lnc, specjalizującej się w zastosowaniu materiałów magnetycznych w energetyce. Chcąc stworzyć generator elektryczny zbliżony do generatora idealnego, połączył wał napędowy silnika elektrycznego z wirnikiem, na zewnętrznej stronie którego przymocowano małe okrągłe magnesy.

Tutaj wydarzyło się coś dziwnego i nieoczekiwanego. Wirnik umieszczony wewnątrz cewki elektrycznej, zamiast zwolnić, wściekle zwiększał prędkość, przepalając żarówkę podłączoną do wyjścia generatora. Magnesy spadły z wirnika, prawie zabijając Heinza, jakby uszkodzone fragmentami granatu urządzenia pomiarowe i ściany laboratorium.

Wynalazca był zachwycony. W końcu nie jest jasne, w jaki sposób, ale tarcie magnetyczne, wbrew prawom termodynamiki, zostało przekształcone w przyspieszenie magnetyczne. Czy to naprawdę perpetuum mobile? Aby odpowiedzieć na tak sakramentalne pytanie, generator został przetransportowany z Kanady do USA, do słynnego laboratorium Massachusetts Institute of Technology. Urządzenie Heinza również wykazało niesamowite wyniki i tam.

Jednak obiecane testy w obecności czołowych ekspertów w dziedzinie instalacji wytwórczych nie doszły do ​​skutku. Reporterzy szybko nazwali to odkrycie blefem. Heinz nie zareagował na ataki. Ciągle krążą pogłoski, że został zwabiony do Stanów Zjednoczonych, gdzie przewodził grupie młodych naukowców, owocnie wykorzystując swoje i ich talenty pod dachem resortu obrony.

Tom z Watykanu

Księga przechowywana w Muzeum Watykańskim, datowana na rok 1563, zawiera obszerne informacje o wysiłkach mnicha Lolliusa Bara, który zaprojektował i wyprodukował koła zawieszane w wolna przestrzeń na sznurku utkanym z końskiego włosia kręciły się same, nie przyspieszając ani nie zwalniając, przez dokładnie rok i trzy dni.

Jak jest powiedziane w księdze, dokładnie tak samo młodzi mnisi, którzy odnosili sukcesy w modlitwach, nieustannie prosili Pana, aby nie ustawał w ruchu. Lolly rzekomo trzykrotnie sprawił, że koła zaczęły się obracać. Trzeci cykl rotacji okazał się najbardziej produktywny. Koła gwizdały i obracały się przez 25 lat bez modlitewnej pomocy, zatrzymując się na zawsze w chwili śmierci wynalazcy.

Tom wyjaśnia możliwość „bezwarunkowej” realizacji perpetuum mobile:

„Rtęć, którą wypełniona jest jedna trzecia pustych szprych kół, przyciągała i pochłaniała energię pragnień modlitewników. Przelewając się przez krytyczne punkty, ten eliksir ciekłego metalu skręcał się, wirował i brzmiał. Drewno bukowe toczonych kół i włosia w ogóle nie uległo zużyciu w wyniku długotrwałej pracy. Jednak wszelkie aspiracje, aby powtórzyć wyczyn Bara wraz z jego śmiercią, nie dawały nadziei na rezultaty. Koła rtęciowe i sznurek umieściły jego pochówek w krypcie klasztornej, co dodało temu miejscu świętości”.

Izaak Newton w swoich notatkach jako przyrodnik ze zdumieniem i irytacją pisał, że nie jest w stanie wyjaśnić zjawiska wypełniaczy rtęciowych w drewnianych przekładniach, które na oczach jego naocznych świadków „pomijając tarcie i grawitację” obracały koła zębate bez zewnętrznego wpływu nie na zawsze, ale na okres tygodni, miesięcy, lat. Newton zaobserwował ten „miraż” w warsztacie królewskiego zegarmistrza i jubilera, Żyda Jana Malarza. Nawiasem mówiąc, tylko jedwabne nici utrzymywały system obracających się przekładni pół metra nad poziomem podłogi.

Na Wystawie Światowej w Paryżu w 1889 roku, w pawilonie „Pałac Maszyn”, poruszenie wywołał niemiecki eksponat - ciężka srebrna podkowa obracająca się nieustannie wokół ciasno naciągniętej stalowej struny. Heinrich Miller, inżynier firm Triumph udzielający wyjaśnień, zapewniał, że jest to prawdziwy, wieczny, pozbawiony podpór silnik, który nie ma kontaktu ze strunami i który może kręcić się przez wieki. Podkowa faktycznie obracała się przez całą wystawę.

Wiadomo też, że w 1936 roku w Berlinie zaprezentowano tę „wieczną podkowę”, po czym poproszono projektantów o przekształcenie jej fantastycznych, choć zabawkowych możliwości, w coś przydatnego dla wojska, marynarki wojennej i lotnictwa.

Aleksander WŁODIEW

Silnik antygrawitacyjny UFO powoduje, że statek traci na wadze. Dzięki temu załoga i pasażerowie z łatwością znoszą przeciążenia. Na przykład antygrawitacja zmniejsza wagę pasażera, który swobodnie stoi w kabinie. Ponieważ nie ma ciężaru i bezwładność jest wygaszona, nie ma przeciążenia. Pasażerowie i członkowie załogi latającego spodka, po włączeniu antymasy statku, odczują stan nieważkości i stan ten będzie trwał aż do wyłączenia silnika.


Silnik antygrawitacyjny pozwala latającemu spodkowi na ostry (wybuchowy) start z powierzchni ziemi i w ciągu kilku sekund wzniesienie się na wysokość nawet kilku tysięcy metrów! Z kolei ekran siły magnetycznej pozwala na całkowicie cichy start UFO. Te same cechy można zaobserwować podczas lotu poziomego. Latający spodek jest w stanie osiągnąć prędkość 100–200 000 km/h w dwie–trzy sekundy! Przy takim przyspieszeniu każdy samolot, który nie jest wyposażony w silnik antygrawitacyjny i osłonę ochronną, po prostu wypali się i rozpadnie w atmosferze. Ostre zakręty pod kątem 90 stopni lub większym dosłownie rozerwą samolot na strzępy. Żadna biologiczna forma życia nie jest w stanie przetrwać przeciążeń rzędu dziesiątek i setek g, które występują przy takich prędkościach i niewyobrażalnych manewrach.

Zgodnie z opisami starożytnych indyjskich traktatów „Vimanika Shastra” i „Samara Sutradhara” rtęć znajdująca się w pewnym pojemniku była używana w silnikach wiman. W traktacie „Samara Sutradhara” jako paliwo do wiman użyto „żółtawo-białej cieczy”, którą nazwano „rasa”. Według badaczy substancję tę można interpretować jako rtęć lub jakiś związek na bazie rtęci. Dlaczego starożytne traktaty opisują rtęć? Wiadomo, że rtęć jest ciekłym metalem ciężkim o srebrzystobiałej barwie, bardzo toksycznym, mającym płynność i szybkie parowanie w temperaturze pokojowej. Rtęć naturalna składa się z mieszaniny 7 stabilnych izotopów. Ciężkie radioaktywne izotopy rtęci o liczbach masowych 171-210 otrzymano sztucznie. Rtęć jest diamagnetykiem, to znaczy namagnesowanym przeciwnie do kierunku zewnętrznego pola magnetycznego. W przypadku braku zewnętrznego pola magnetycznego materiały diamagnetyczne nie są magnetyczne. Dlatego podatność magnetyczna materiałów diamagnetycznych jest zawsze ujemna. Należy również zwrócić uwagę na właściwość lewitacji materiałów diamagnetycznych w silnych polach magnetycznych. Na przykład magnes ziem rzadkich o indukcji około 1 Tesli można zawiesić pomiędzy dwiema płytkami bizmutowymi. Oznacza to, że rtęć lub niektóre jej syntetyczne izotopy można zastosować w akceleratorze magnetycznym jako płyn roboczy do wytworzenia antymasy w silniku antygrawitacyjnym i masy wektorowej (przemieszczenia masy) w silniku inercyjnym (napędzie inercyjnym) UFO . Zasada działania silnika antygrawitacyjnego została szczegółowo opisana w starożytnym tekście.


Tak mówi tekst z traktatu „Samara Sutradhara”. „Jego ciało, wykonane z lekkiego materiału, powinno być mocne i trwałe, jak duży latający ptak. Wewnątrz należy umieścić urządzenie zawierające rtęć, a pod nim żelazne urządzenie grzewcze. Dzięki MOCY UKRYTEJ W RTĘCI, która wprawia w ruch WIR NOŚNY, osoba znajdująca się w tym rydwanie może w niesamowity sposób latać na duże odległości po niebie. Wewnątrz należy umieścić cztery mocne pojemniki na rtęć. Kiedy zostaną PODGRZEWANE KONTROLOWANYM OGNIEM z żelaznych urządzeń, rydwan rozwinie moc grzmotu DZIĘKI RTĘCI. I natychmiast zamienia się w perłę na niebie.”

Wynika z tego, że starożytny traktat szczegółowo opisuje zasadę działania silnika antygrawitacyjnego opartego na odśrodkowym obrocie rtęci, co wywołało efekt utraty masy (antygrawitacji). Ciężki izotop rtęci przyspieszający w polu magnetycznym do wysoka prędkość wytworzyła się antymasa statku. Udowodniono eksperymentalnie, że każda substancja, stała lub gazowa, przy szybkim wirowaniu odśrodkowym zaczyna tracić na wadze, a nawet lewitować. Wszystko zależy od gęstości, płynności i masy substancji. Rtęć i jej ciężkie izotopy, które charakteryzują się płynnością i dużą masą, idealnie nadają się jako płyn roboczy do tworzenia lewitującego (antygrawitacyjnego) koła zamachowego.


Napęd antygrawitacyjny (silnik antygrawitacyjny) składa się z dwóch akceleratorów pierścieniowych obracających płyn roboczy w przeciwnych względem siebie kierunkach, aby stłumić efekt żyroskopu i obrót odśrodkowy UFO. Konstrukcja napędu antygrawitacyjnego i napędu inercyjnego jest podobna. Różnica polega jedynie na ilości płynu roboczego wewnątrz pierścienia przyspieszacza koła zamachowego i zasadzie działania samego koła zamachowego. Zatem napęd antygrawitacyjny wytwarza jedynie odśrodkowy obrót płynu roboczego w celu wytworzenia przeciwmasy, podczas gdy jako bezwładnościowe urządzenie napędowe wytwarza wektorowe szarpnięcie bezwładności płynu roboczego, aby wytworzyć masę wektorową (przemieszczenie masy), która popycha statek do przodu.


Wewnątrz pierścieni wyłożone są segmentami bloków elektromagnetycznych, które tworzą sprzężenie magnetyczne z płynem roboczym w celu wytworzenia szarpnięcia przeciwmasowego lub szarpnięcia bezwładnościowego w inercyjnym urządzeniu napędowym. Na zewnątrz pierścienie składają się z transmisji elektromagnetycznej całkowicie splatającej oba pierścienie na zewnątrz. Przekładnia połączona jest z komputerem pokładowym, który reguluje synchroniczną pracę elektromagnesów, regulując prędkość obrotową płynu roboczego.
Włączenie silnika antygrawitacyjnego powoduje zerowanie masy statku (antymasy), a zatem przy pionie i ruch poziomy załoga statku i pasażerowie nie odczują przeciążenia. Silnik antygrawitacyjny sprawia, że ​​loty kosmiczne stają się efektywne, gdyż możliwe staje się nie tylko pokonanie bariery prędkości, ale także zwiększenie obciążenie ładunkiem. UFO, w przeciwieństwie do rakiet chemicznych, nie jest zależne od własnej masy i masy paliwa. Z tego powodu latający spodek może zabrać na statek tyle ładunku i pasażerów, ile zmieści się na statku problem masy startowej zostaje sam wyeliminowany. Ponadto, w przeciwieństwie do rakiet chemicznych, latający spodek może wielokrotnie wykorzystywać wydajność elektrowni (reaktora) podczas lotów kosmicznych na duże i bardzo duże odległości. Bezwładnościowe koło zamachowe jest w stanie przyspieszać, zwalniać i ponownie przyspieszać statek podczas podróży kosmicznej. Rakieta chemiczna na początku zużywa paliwo, a następnie leci dzięki bezwładności. Jeśli weźmiemy pod uwagę koncepcję energii jądrowej, silniki jonowe, wtedy ponownie widzimy nieskuteczną i bardzo energochłonną zasadę rakiety wybuchowej.


Eksplozja oznacza nieodwracalne uwolnienie energii w przestrzeń kosmiczną, gdy niczym latający spodek wykorzystuje implozyjną zasadę ruchu. Implozja to bardziej energooszczędna metoda, w której energia elektrowni jest wykorzystywana wielokrotnie przy minimalnych stratach energii i maksymalnej wydajności. Ta okoliczność w praktyce oznacza jednorazowe „zatankowanie” ogniwa paliwowego reaktora latającego spodka pierwiastkiem jądrowym i minimalne wykorzystanie energii uwalnianej przez reaktor do wytworzenia wielokrotnych szarpnięć bezwładnościowych. Zasada wybuchu rakiety zakłada zużycie lwiej części paliwa chemicznego lub nuklearnego w celu wytworzenia impulsu reaktywnego. Tak naprawdę ponad 50% paliwa nie jest wykorzystywane i wyrzucane w przestrzeń kosmiczną. Taką pustą dyspersję „nieprzereagowanego” materiału paliwowego można zaobserwować podczas każdej eksplozji wybuchowej, czy to bomby chemicznej, czy nuklearnej.

Na małym statku kosmicznym „Yubileiny” rosyjscy naukowcy prowadzą eksperyment mający na celu pokonanie grawitacji za pomocą całkowicie nowego silnika o nazwie „gravitap”, powiedział dyrektor i dyrektor naukowy Instytutu Badawczego Systemów Kosmicznych Maximova, emerytowany generał dywizji Walery Mienszykow.

Według Menshikova silnik jest opracowywany dla statek kosmiczny„Sojuz-Sat-O”, część wielofunkcyjnego systemu kosmicznego (MFSS) Państwa Związkowego Rosji i Białorusi. Silnik ten jest „ablacyjny”, w którym „pod wpływem wyładowania wysokiego napięcia płyn roboczy, fluoroplast, odparowuje i generowany jest ciąg”.

„Urządzenie umożliwiające ciągły ruch bez zużycia płynu roboczego zostało już przetestowane w warunkach lądowych” – powiedział Mienszykow.

Konwencjonalnie osiedle nazwano „gravitsapa” (jak w słynnym filmie Georgy’ego Danelii „Kin-dza-dza”). „Jest przeznaczony dla każdego statku kosmicznego, zwłaszcza nanosatelitów. W tym przypadku masa urządzenia napędowego zostanie zmniejszona do kilkudziesięciu gramów. Teraz najważniejsze jest udowodnienie, że to działa” – powiedział Mienszykow.

Od razu chcę powiedzieć jasno: nie wymyślamy perpetuum mobile. Dla statku kosmicznego Sojuz-Sat-O, który jest częścią wielofunkcyjnego systemu kosmicznego (MFSS) państwa związkowego Rosji i Białorusi, opracowaliśmy jednocześnie cztery typy nowych silników: laserowo-plazmowy, wodny, inercyjny i ablacyjny. Ten ostatni tworzymy wspólnie z członkiem rzeczywistym Rosyjskiej Akademii Nauk (Wydział Energetyki, Inżynierii Mechanicznej, Mechaniki i Procesów Sterowania) Garrym Aleksiejewiczem Popowem. W tym silniku pod wpływem wyładowania wysokiego napięcia płyn roboczy, fluoroplast, odparowuje i powstaje ciąg. To właśnie zostanie zainstalowane na Sojuzie-Sat-O.

— Jak daleko zaszedłeś w tworzeniu silnika bez emisji gazów cieplarnianych?

Najpierw przeprowadziliśmy eksperyment z rtęcią. Osiągnęliśmy bardzo dobry wynik. Ale niestety rtęć jest niebezpieczna i kapryśna, dlatego przeszliśmy do eksperymentów z masywnymi ciałami stałymi, które poruszają się po określonej trajektorii, z przyspieszaniem lub zwalnianiem. Urządzenie umożliwiające ciągły ruch bez zużycia płynu roboczego zostało już przetestowane w warunkach lądowych.

-Nadałeś mu nazwę?

Konwencjonalnie – „gravitsapa” (jak w słynnym filmie Georgy'ego Danelii „Kin-dza-dza”. - wyd.). Jest przeznaczony dla każdego statku kosmicznego, zwłaszcza nanosatelitów. W takim przypadku masa urządzenia napędowego zostanie zmniejszona do kilkudziesięciu gramów. Teraz najważniejsze jest udowodnienie, że to działa.

-- Okazało się?

W maju 2008 roku rakieta nośna Rokot wystrzeliła w przestrzeń kosmiczną mały statek kosmiczny Yubileiny z kosmodromu Plesetsk. Zainstalowany jest na nim „przekładnia grawitacyjna”. Przez półtora roku testowano nowe urządzenia i systemy. Niedawno te eksperymenty się zakończyły i wreszcie mogliśmy rozpocząć testowanie naszej jednostki napędowej. Będzie działać co najmniej 15 lat, a maksymalna liczba uruchomień może wynieść 300 tys.

— Jak zrodził się pomysł stworzenia „gravitapu”?

Około 2000 roku przyszedł do mnie Spartak Michajłowicz Polakow, naukowiec i utalentowany inżynier. W jednym z wierszy napisanych kilka miesięcy przed śmiercią utożsamił się z „międzygwiezdnym wędrowcem”. Całe życie pracował nad stworzeniem silnika grawitacyjnego. Razem z synem Olegiem Polakowem próbował uzupełnić mechanikę Newtona proste równanie, łącząc ruch obrotowy masy z jej własnym polem grawitacyjnym. Widziałem od Polakowa, że ​​istnieje pewna siła, która pozwala utrzymać konstrukcję o masie 40 kg w stanie zawieszenia i zdałem sobie sprawę, że trzeba się z tym problemem uporać.

--Jednak, jak wiadomo, Newton nie znalazł źródła uniwersalnego pola grawitacyjnego.

Jako naukowiec doskonale zdaję sobie sprawę, że potencjał silników chemicznych został wyczerpany. Nie polecimy nim do odległych planet. Trzeba zrobić coś innego, wykorzystać grawitację, energię nuklearną, silnik rezonansowy lub coś innego – opcji jest wiele.

Członek komisji ds. zwalczania pseudonauki i fałszowania badań naukowych Prezydium Rosyjskiej Akademii Nauk, akademik Jewgienij Aleksandrow powiedział kiedyś: „Nowe odkrycia nie mogą zaprzeczyć temu, co już wiadomo”…

Podstawą nowej metody ruchu jest ścisłe przestrzeganie prawa zachowania energii i jej transformacji z jednej formy w drugą przy nierównowagowej redystrybucji energii kinetycznej ruchu translacyjnego pomiędzy częściami układu. W tej części fizyki nie przeczę temu, co wszyscy już wiedzą. Ale pracuję też w obszarze, w którym nikt nic nie wie.

Nasz kraj zawsze wykazywał duże zainteresowanie grawitacją. Już w 1960 roku Rada Ministrów ZSRR i Komitet Centralny KPZR wydała zamkniętą uchwałę, w której nauce postawiono w szczególności następujące zadania: opracowanie nowych źródeł energii i nowych zasad wytwarzania ciągu bez uwalniania masa. Jeśli nauka radzi sobie przynajmniej z pierwszym zadaniem, to rozwiązując drugie, wyznacza czas.

— Mówią, że wydaliście miliardy rubli z Ministerstwa Obrony na swoje „gravitas”…

Wszystkie badania przeprowadziliśmy, można powiedzieć, na zasadzie wolontariatu. Eksperymentalne konfiguracje zostały wykonane przez entuzjastów własnymi rękami. Możemy teraz ponownie obliczyć koszt kilowatogodzin, pasków żelaza i silników elektrycznych wydanych na eksperymenty. Kwota jest niewielka i pochodzi z zysku, jaki uzyskaliśmy z wykonywania naszej głównej pracy. Nasz silnik jest obecnie ostatnią jednostką operacyjną na platformie małego statku kosmicznego Yubileiny. Czas przetestować go w warunkach kosmicznych.

— Czy ktoś jest zainteresowany Twoimi osiągnięciami?

Zostałem oficjalnie zaproszony do USA, Tajlandii, Szwecji, abym tam mógł dalej pracować nad stworzeniem silników opartych na nowych zasadach uzyskiwania ciągu bez wyrzucania masy. Ale przez dziesięciolecia służby w wojsku (od dowódcy plutonu na kosmodromie po szefa kosmodromu i szefa instytutu) przyzwyczaiłem się do myśli, że muszę pracować we własnym kraju, więc nie poważnie rozważyć te oferty.

— Nad czym obecnie pracuje Twój instytut?

Mamy cztery główne obszary: wspieranie startów rakiet Proton i Rokot, tworzenie wielofunkcyjnego systemu kosmicznego dla państwa związkowego Rosji i Białorusi, nawigacja kosmiczna, diagnostyka startów i kompleksów technicznych na kosmodromach oraz budowa budynków i budowli.

Mam jednak ogromne wątpliwości, czy przy tak zawziętym oporze ze strony ludzi, którzy nie chcą się odważyć, uda nam się osiągnąć sukces, ale trzeba próbować. Gdybyśmy mieli pieniądze i czas, jestem pewien, że już byśmy je mieli nowy silnik dla statku kosmicznego.

DZWON

Są tacy, którzy czytali tę wiadomość przed tobą.
Zapisz się, aby otrzymywać świeże artykuły.
E-mail
Nazwa
Nazwisko
Jak chcesz przeczytać „Dzwon”?
Bez spamu