DZWON

Są tacy, którzy czytali tę wiadomość przed tobą.
Zapisz się, aby otrzymywać świeże artykuły.
E-mail
Nazwa
Nazwisko
Jak chcesz przeczytać „Dzwon”?
Bez spamu
Wasilij Stiepanow to rosyjski aktor, znany z roli w filmie „Zamieszkana wyspa”. Posiadający wzorowy wygląd i atrakcyjny uśmiech, tak szybko, jak je zdobył, pożegnał się z sukcesem i sławą.

Dzieciństwo

Wasilij Stiepanow dorastał w prostej rodzinie w Moskwie, jego ojciec był policjantem, a matka sprzedawczynią. Vasya nie była jedynym dzieckiem w rodzinie, ma młodszego brata Maxima. Według Wasilija dorastał jako trudny nastolatek i nigdy nie wyróżniał się w nauce.


Po ukończeniu szkoły Stiepanow zdecydował się zostać nauczycielem wychowania fizycznego i kontynuował naukę w miejscowym technikum zawodowym, a podczas studiów został nawet mistrzem sportu w walce wręcz. Ale facetowi bardzo szybko znudziły się monotonne treningi. Po ukończeniu studiów w 2006 roku Stepanov postanowił spróbować swoich sił w prawie i wstąpił na odpowiedni wydział. Wkrótce nastąpiło rozczarowanie wybranym zawodem i facet wziął dokumenty.


Z biegiem czasu Vasya zaczęła pracować jako barman i jednocześnie zagrała w kilku reklamach. W jednym z filmów zachęcał młodych ludzi do podjęcia służby kontraktowej, choć sam nigdy nie służył w wojsku. Po kilku udanych filmach przyjaciele przekonali Wasilija, aby wstąpił na uniwersytet teatralny. W 2007 roku Stepanov wstąpił do szkoły Shchukin, gdzie jego mentorem został Władimir Poglazow.

Kariera aktora

Będąc jeszcze uczniem szkoły Szczukin, Wasilij postanowił spróbować swoich sił w kinie i poszedł na casting przyszłego hitu „Zamieszkana wyspa”. Kierownik projektu Pavel Kaplevich, który wybrał aktorów, zauważył talent Stiepanowa i przedstawił go Fiodorowi Bondarczukowi.


Słynny reżyser był zafascynowany wyglądem młodego mężczyzny. Do roli podróżnika z innych światów Maxima Kammerera szukał właśnie takiego aktora – wysokiego, dostojnego, o oczach bez dna.


Kandydaturę Stiepanowa zatwierdził nawet sam Borys Strugacki, współautor opowiadania „Zamieszkana wyspa”:

„Jest w tej roli niemal idealnym wykonawcą – ze swoim wspaniałym, nieco zdezorientowanym uśmiechem, z śmiesznym (ale jakże ujmującym!) przekonaniem, że każdy, kogo spotyka, jest osobą życzliwą, bezinteresowną, uczciwą, godną wszelkiego wsparcia i pomocy”.

Aby zagrać w hicie Bondarczuka, Stiepanow musiał wziąć urlop w szkole, poprawić kondycję i zafarbować włosy. Ale wszelkie testy były tego warte - miał szczęście pracować na tym samym planie z takimi aktorami jak Siergiej Garmash, Piotr Fiodorow i Julia Snigir, a dzień po premierze filmu 1 stycznia 2009 roku aktor obudził się sławny . Główne błyszczące publikacje zapraszały go na sesje zdjęciowe i wywiady, paparazzi próbowali dowiedzieć się o jego życiu osobistym, a fani oszaleli na punkcie jego niebieskich oczu i sylwetki Apolla.


Jednak bez względu na to, jak bardzo Wasilij się starał, Bondarczuk był niezadowolony z wyniku wspólnej pracy:

Żałuję, że do głównej roli wybrałem Wasilija Stiepanowa, ponieważ nie ma on absolutnie żadnego doświadczenia. Jest powolny i raczej ospały, więc kręcenie filmu zawsze groziło przerwaniem.

Ze względu na słabą dykcję aktora - Stiepanow zawsze mocno burczał - musiał ponownie wyrazić go Maxim Matveev. Według samego Wasilija Gosha Kutsenko pomógł mu w jakiś sposób poprawić wymowę na planie.


Krytycy mieli mieszane reakcje na występ Stiepanowa: wielu z zjadliwym sarkazmem mówiło o talentach aktorskich przystojnego młodego mężczyzny, ale niektórzy zauważyli nawet, że debiutant poradził sobie ze swoją rolą lepiej niż wielu znanych artystów w tym hicie. Wysokobudżetowy film z dużą ilością efektów specjalnych i scen akcji otrzymał wyjątkowo negatywne recenzje od krytyków i widzów czytających powieść Strugackiego. Jednak od 2009 roku „Zamieszkana wyspa” stała się rosyjskim filmem, który odniósł największy sukces kasowy, zarabiając 21,8 miliona dolarów.

Wasilij Stiepanow w filmie „Zamieszkana wyspa: walka”. Przyczepa

Pomimo wszystkich negatywnych recenzji, w 2009 roku ukazała się kontynuacja filmu „Inhabited Island: Heat”. Bondarczuk nie zmienił Stiepanowa na innego aktora, ale pozostał twardy jak zawsze: „Grał tak słabo, że musieliśmy montować sceny z różnych ujęć” – powiedział po premierze.


W 2011 roku aktor był daleki od wiodącej roli w komedii „Mój chłopak jest aniołem”, w której grali Arthur Smolyaninov i Ivan Okhlobystin.


W tym samym roku postanowiłam spróbować swoich sił w nowej branży i poszłam na casting na prezenterów. Wkrótce zaczął prowadzić program „Dawno się nie widzieliśmy” na kanale TV Center. Ale po kilku ukończeniu studiów Stiepanow został usunięty ze stanowiska.


Również w 2011 roku Wasilij zagrał jedną z głównych ról w melodramacie detektywistycznym „Zdarzenie ubezpieczone”. Ostatnią pracą w tym roku była niewielka rola w serialu telewizyjnym „Pocałunek Sokratesa”.


W tym czasie Wasilij Stiepanow można było spotkać także na scenie teatralnej. Wśród najważniejszych dzieł utalentowanego aktora publiczność zapamiętała jego rolę schizofrenika Edwarda w przedstawieniu Teatru Jurija Wasiliewa „Weronika postanawia umrzeć”.

W 2013 roku Stepanov zagrał spikera w dramacie kryminalnym „Okolofutbola”. Potem na długo zniknął z pola widzenia, oświadczając, że nie będzie już grał w filmach. Po 2 latach w końcu wyszedł z cienia i powiedział: „Nie miałem stałej pracy, więc musiałem zadowolić się małymi zamówieniami. Mam z tego powodu duże problemy, bo w tym wieku bardzo trudno jest siedzieć rodzicom na szyjach”.

Wizyta u Wasilija Stiepanowa

Wreszcie w 2016 roku aktor został zauważony na planie filmu „Tank Men”, w którym wystąpili także Roman Madyanov i Władimir Epifantsev. Ale w życiu Stiepanowa ponownie wkroczył zły los - tuż w sylwestra 2017 Wasilij nie mógł utrzymać równowagi podczas wchodzenia po schodach, przez co złamał kość biodrową i kilka kręgów.


Życie osobiste Wasilija Stiepanowa

Pierwszą i poważną miłością Wasilija była atrakcyjna aktorka Daria Egorova. Młodzi ludzie poznali się podczas nauki w szkole Szczukin. Mieszkali razem przez jakiś czas, ale potem dziewczyna uświadomiła sobie: „On stoi w miejscu, a ja chcę iść dalej”. Po rozstaniu pozostali dobrymi przyjaciółmi.


Wydawałoby się, że wszystko powinno być na odwrót, ale po nakręceniu „Zamieszkanej wyspy” w życiu młodego aktora pojawiła się niekończąca się czarna passa. Sława tak bardzo zakręciła głową Stiepanowa, że ​​po prostu nie chciał zaakceptować kolejnych odmów i niepowodzeń i stopniowo się poddawał. Do depresji dołączyły się wieczne problemy z pieniędzmi i chorobami.

Najpierw Stiepanow doznał zakrzepu krwi na lewej nodze, potem zaczęły się poważne problemy z kręgosłupem. Wynikające z tego kłopoty w końcu złamały ducha gwiazdy, która ledwo wzniosła się na niebo. W ciągu kilku lat Wasilij Stiepanow zmienił się niemal nie do poznania – jego twarz stała się wychudła i postarzała, a oczy zbladły. Już trudno było rozpoznać w nim atrakcyjnego przystojniaka, jakiego wszyscy pamiętali z „Zamieszkanej wyspy”.

Wasilij Stiepanow teraz

Stiepanow za swoje niepowodzenia obwiniał Fiodora Bondarczuka, nazywając go zwykłym reżyserem teledysków, a nie reżyserem. Pogodzony z losem przegranego Wasya zamieszkał z rodzicami w małym mieszkaniu. Jeśli wierzyć słowom byłej narzeczonej: „Wasia jest przygnębiona, ponieważ wciąż nie może uwierzyć, że jego kariera aktorska zakończyła się porażką”.

W rzeczywistości. Sprawa o Wasiliju Stiepanowie

12 kwietnia 2017 roku słynnego niegdyś aktora spotkało kolejne nieszczęście: spadł z okna własnego mieszkania, znajdującego się na piątym piętrze. Po tragicznym wydarzeniu Stiepanow został tymczasowo umieszczony w szpitalu psychiatrycznym, jednak zaprzeczył próbie samobójczej – według niego próbował ratować wspinającego się po gzymsie kota, ale stracił równowagę.


W latach 2017-2018 Wasilij Stiepanow zagrał w filmie „Kto następny, marzyciele?” od reżyserki Natalii Verevkiny. W filmie pojawił się także jego brat Maxim - on i Wasilij grają dwóch przedsiębiorców. Fundusze na nakręcenie filmu zebrano poprzez crowdfunding.

Dzień przed premierą udało nam się porozmawiać z młodym aktorem Wasilijem Stiepanowem, który w filmie zagrał Maxima Kammerera. Prawie nic nie wiadomo o chłopaku. Młodemu aktorowi udało się ukończyć Wyższą Szkołę Kultury Fizycznej i Sportu, marzyć o karierze prawnika i pracy jako barman. Teraz przystojny blondyn jest uczniem drugiego roku szkoły Shchukin.

- Co było trudniejsze - wejść do Szczukinskoje czy przejść casting z Bondarczukiem?

To są zupełnie różne rzeczy. W obu przypadkach było strasznie. Nastąpiła selekcja naturalna, choć w innych warunkach. Ale bardziej martwiłem się o przyjęcie. Po castingu zrozumiałem: dzisiaj zaakceptowali, ale to wszystko wciąż tylko słowami, mogli znaleźć dla mnie zastępcę. Instytut był i tak niezbędny – w końcu to edukacja, znajomość literatury i historii kultury, to podstawy zawodu. W mojej rodzinie i wśród znajomych nie ma aktorów, ludzi sztuki, nikt nie potrafił mi opowiedzieć o zawodzie i po prostu mnie poinstruować. Dlatego pierwsze miesiące studiów były trudne, czasem nawet nie rozumiałam, gdzie jestem i co tu robię. A kręcenie „Zamieszkanej wyspy” naprawdę mi pomogło.

- Koledzy z klasy ironicznie poklepali po ramieniu: „Och, och, gwiazdo”?

Oczywiście były, ale tylko w ramach żartu, bo nie zachowuję się jak gwiazda i nie czuję się lepsza od innych. Przecież dzisiaj jesteś gwiazdą, a jutro... Zdobywszy cenne doświadczenie w pracy z Bondarczukiem, rozumiem, że muszę jeszcze udowodnić, że nie tylko zagrałem w filmie i odwróciłem twarz.

- Swoją drogą, dużo piszą w Internecie, że zostałeś wybrany do roli głównego bohatera wyłącznie ze względu na swój wygląd...

Jeśli Fiodor Siergiejewicz Bondarczuk wziął na siebie odpowiedzialność i dał rolę zupełnie niedoświadczonemu aktorowi, najwyraźniej zobaczył, że może coś ze mnie wyciągnąć. Osoba taka jak Bondarczuk nie będzie ulegać pozorom i nie będzie podejmować pochopnych decyzji.

- Czytałem gdzieś, że głos twojej postaci podkładał inny aktor. Dlaczego Twój głos został usunięty z filmu?

Fakt jest taki, że kiedyś zadziorowałem i nawet teraz czasami się ślizga. Odkładając więc na bok ambicje, mogę powiedzieć, że tak wyszło lepiej – rola jest duża, scen jest dużo, łatwiej było ją zdubbingować na nowo. Słyszałem nowy głos i spodobało mi się. Mój bohater mówi bardzo przyjemnym, głębokim, profesjonalnym głosem.

Podzieliłam się nim z rodzicami i kupiłam kilka drobiazgów (z rozmysłem). Pieniądze szybko zniknęły, jak to zawsze bywa. Generalnie do pieniędzy podchodzę spokojnie: jeśli je mam, to wydaję, jeśli nie, to nie płacę.

- Nie jesteś naturalną blondynką, prawda? Czy musiałaś zmienić kolor włosów do tej roli?

Zostałam blondynką, chociaż mój naturalny kolor jest dużo ciemniejszy. Musiałem chodzić na siłownię i nabrać formy, aby dopasować się do wizerunku. Odizoluj się od komunikacji, także w środowisku zawodowym. Kiedy przyszedłem na sesję, byłem gotowy na wszystko, rób ze mną, co chcesz! Jednocześnie na początku przeżyłam pewien wewnętrzny protest, kiedy zobaczyłam w lustrze swoje nowe odbicie. Okazało się takie idealne. Poczułam ogromny dyskomfort – Maxim był jak z bajki i wydawało mi się, że wyjdzie przesłodko, słodko.

- W filmie jest wiele walk i różnych akrobacji. Czy przydarzyła Ci się jakaś sytuacja niebezpieczna na planie?

Były momenty, kiedy kręcenie było naprawdę trudne. Kiedyś trzeba było zejść np. na głębokość około 7 metrów. Początkowo ćwiczyliśmy na morzu na płytkich głębokościach, wszystko było w porządku. Potem, na film, popłynęliśmy dalej łodzią, zaczęła się burza i ogólnie wszystko poszło nie tak - ze sprzętem i nastrojem wewnętrznym. Kombinezon ściskał mi klatkę piersiową tak, że trudno było oddychać, maska ​​była niewygodna i poczułem atak prawdziwej paniki, irracjonalny strach przed głębiną. Wrócił na brzeg w stanie pewnego szoku. Potem nakręcili scenę, w której musiałem wypłynąć na powierzchnię z karabinem maszynowym w rękach – to był manekin, ale wykonany bardzo naturalistycznie, a ważył jak prawdziwy. W tej historii wyciągam Guya, ale w rzeczywistości on się pojawia, ale nie mogę. Zaczynam desperacko wymachiwać rękami i nadal stoję w miejscu, a kończy się powietrze! Jakimś cudem odbiłem się i wypłynąłem na powierzchnię, ale wrażenia trwały długo. Generalnie kaskaderów używano w scenach, które wymagały dużego doświadczenia, przygotowania i gdzie istniało realne zagrożenie życia. A momenty takie jak upadek z małej wysokości i inscenizacja bójek – starałem się to wszystko robić sam, jak tylko mogłem.

10 kwietnia aktor Wasilij Stiepanow spadł z okna mieszkania w Moskwie. Młody człowiek cudem przeżył. Media donosiły o problemach psychicznych aktora, sam Wasilij powiedział o wypadku jedynie: „tak się stało”. Historia aktora, który od razu stał się gwiazdą, ale nie radził sobie ze sławą, znalazła się w materialnym „360”.


Wasilij urodził się w 1986 roku w Moskwie. Jako dziecko spędzał dużo czasu na wsi i, jak sam później przyznał, był dzieckiem dość trudnym.

Stiepanow nie zamierzał zostać aktorem: ukończył Wyższą Szkołę Kultury Fizycznej i Sportu, otrzymał zawód nauczyciela, a następnie wstąpił do szkoły prawniczej. Prawo też nie wyszło, więc przyszły aktor wkrótce opuścił instytut. przyznał się on w 2009 roku w Komsomolskiej Prawdzie.

Po debiucie aktorskim Stepanov zdecydował się wstąpić do szkoły teatralnej. To właśnie podczas egzaminów zauważyli go twórcy Zamieszkanej Wyspy. Wasilij przeszedł casting i prawdopodobnie niespodziewanie dla siebie został głównym bohaterem rosyjskiego hitu z budżetem 36 milionów dolarów, na którego czele stoi Fiodor Bondarczuk.

Pomimo tego, że film i występ Stepanowa otrzymały mieszane recenzje, Wasilij zasłynął już podczas kręcenia. Młody, odnoszący sukcesy, przystojny – dziennikarze widzieli w nim jednego z głównych aktorów pokolenia. Jednak sam Stiepanow po premierze filmu przyznał, że nie był szczególnie rozpoznawany na ulicy i z wątpliwościami wypowiadał się na temat przyszłych projektów.

Oznacza to, że jeśli pojawi się czas – na przykład w czasie wakacji – i pojawi się ciekawa oferta, to czemu nie. Obawiam się jednak, że wielu będzie chciało skorzystać z namacalnej fali, jaką z pewnością wywoła „Wyspa”. Ale naprawdę nie chcę zgodzić się na tanie seriale i komedie, które kręci się w dwadzieścia dni

Wasilij Stiepanow.

Stiepanow, jak sam przyznaje, postąpił „trochę niepoważnie” ze swoją opłatą za „Zamieszkaną wyspę”. „Po prostu żyłem z tych pieniędzy, istniałem, zabierałem gdzieś dziewczyny - w rezultacie wydałem już prawie wszystko. Poza tym trochę mnie dezorientuje duża ilość pieniędzy, niestety jeszcze nie bardzo wiem, jak nimi zarządzać” – mówił w 2009 roku. Jednocześnie twierdził, że utrzymuje się ze stypendium studenckiego i pomocy rodziców.

Pomimo tego, że dziennikarze przewidywali dla niego wspaniałą karierę, filmowanie Stiepanowa nigdy się nie udało. W tej chwili „Zamieszkana wyspa” jest w zasadzie jedynym wielkim sukcesem w jego karierze. Na stronie Wikipedii aktora, w dziale jego twórczości, skromnie wymieniono kilka mało znanych obrazów.

Sam Stepanov w wywiadzie dla Life w 2014 roku powiedział, że po „Zamieszkanej wyspie” stracił zainteresowanie zawodem. „Ten film to marność nad marnościami. Po prostu nie mam ochoty kontynuować pracy w tym obszarze” – powiedział.

W tym samym wywiadzie Stiepanow powiedział, że od czterech lat jest bezrobotny. Jego zdaniem chodzi o film Bondarczuka – podobno z tego powodu nie zabierają go do innych projektów.

Powiedziano mi, że po Fiodorze Bondarczuku nikt mnie nie zatrudni do dobrych projektów, bo ma pewną reputację. Zapytali mnie: „Och, Wasilij, nie wiesz, jaka jest reputacja Bondarczuka? Cóż, nie musisz wiedzieć. Próbowałem zrozumieć ten schemat, ale niestety. Doszedłem do wniosku, że Bondarczuk nie jest reżyserem i nie pozycjonuje się jako reżyser, a raczej doświadczony reżyser teledysków

Wasilij Stiepanow.

Aktor powiedział, że rodzice pomagają mu w finansach. Młody człowiek ma trudny związek z pieniędzmi – jego zdaniem lepiej o pieniądze poprosić dziadków, niż „żebrać w Ostankinie”.

W dobrych teatrach otrzymują przyzwoitą pensję. Ale czym są dla mnie te pieniądze? Idę z nimi do sklepu dwa razy - to wszystko. Czy uda mi się u nich kupić mieszkanie lub samochód? Nie jestem bezdomnym bez pozwolenia na pobyt, ale wolę na jakiś czas poprosić dziadków o pieniądze, a oni przyślą mi emeryturę. Zadzwonię do nich i te pieniądze dotrą do mnie szybciej niż będę musiał żebrać i chodzić po tym Ostankinie

Wasilij Stiepanow.

Chociaż kariera aktorska Stiepanowa wygasła, od czasu do czasu był zapraszany do programów telewizyjnych na kanałach federalnych. Historia młodego przystojnego mężczyzny, który szybko osiągnął sukces i równie szybko go utracił, przyciągnęła widzów na ekrany. Życie Stiepanowa było pełne plotek: media opowiadały o jego walce z depresją i zaklęciach miłosnych, które zrujnowały życie obiecującego aktora.

W 2016 roku ukazała się publikacja StarHit opublikowany reportaż o życiu Stiepanowa. Według niego Wasilij mieszka w dwupokojowym mieszkaniu Chruszczowa w Moskwie. Aktor nie ma własnego pokoju – dzieli go ze swoim młodszym bratem Maximem. Tylko matka pracuje w rodzinie – jako kasjerka w restauracji, a Maxim – jako pośrednik w handlu nieruchomościami. Ojciec rodziny jest na emeryturze, a Wasilij nadal szuka pracy i planuje spróbować swoich sił w reżyserii.

« Zamieszkana wyspa: Potyczka„ – druga część filmu Fiodor Bondarczuk na podstawie powieści braci Strugackich – gotowy. W głównej roli występuje ten sam uczeń szkoły Szczukin Wasilij Stiepanow. W przeddzień premiery „VD” rozmawiałem z aktorem o zmianach, jakie zaszły w jego bohaterze, o pozbawionych uśmiechu współobywateliach i maksymalizmie.

- Wasilij, twój pozytywny bohater wprawił mnie w osłupienie od pierwszych strzałów: oszukał głowę dziewczyny Li, bez pytania zabrał zegarek jej dziadka, okłamał jej babcię i ogólnie porzucił rodzinę, odleciał, żeby zrobić jakieś bzdury... Czy mógłbyś to zrobić To?
- Myślę, że mógłbym. Dlaczego nie? Wszyscy szukamy dla siebie czegoś nowego... Często łapię się na tym, że myślę - chcę czegoś. I nie mogę zrozumieć dlaczego.

- A co robisz w tej sprawie?
- Nic nie robię! Na razie próbuję dowiedzieć się, czego dokładnie chcę. Nie jest to rodzaj energii, którą można wyrzucić na siłowni czy w klubie. To coś innego, niewytłumaczalnego.

- O ile wiem, twoje wejście do „Pike” nie było dla ciebie przemyślanym krokiem. Może to ta sama próba „wyruszenia na przygodę”?
„W pewnym sensie to była naprawdę przygoda”. Na początku po prostu przeczytałam w Internecie, że na kursach przygotowawczych w VGIK będzie rozmowa kwalifikacyjna i przyszłam… porozmawiać. Podobnie jak w przypadku ubiegania się o pracę. To oczywiście zabawne. W końcu musiałem coś przeczytać - bajkę, prozę. Widziałem tych wszystkich ludzi z książkami, którzy byli tu nie pierwszy raz… Poszedłem, zapaliłem i wpadłem na pomysł – zaśpiewam piosenkę! Zaczęli zadawać mi pytania: dlaczego przyjechali, dlaczego zdecydowali się zostać aktorem. W ten sposób trafiłem na kurs. Dopiero później zdałam sobie sprawę, że dobrze było – nie spieszyć się do basenu, ale przede wszystkim zrozumieć, czego tak naprawdę chcesz. Podczas kursów pomogli mi wybrać materiał do przyjęcia.

- Który?
- Głównie liryczne. A potem trochę bardziej temperamentny. Kiedy zacząłem chodzić do instytutów, w dwóch miejscach polecono mi zmianę programu - w „Pike” i w Moskiewskim Teatrze Artystycznym. Powiedzieli: „Co robisz! To zdrowy facet, ale robisz smarki. Nawet w przypadku bajek na początku nastąpił całkowity upadek - nie rozumiałem, jak je przedstawić, aby wyszło dowcipnie. Nie pokazuj króliczka, chomika ani małpy...

- Twoja postać w filmie ma wyjątkowy uśmiech. Ktoś mówi, że ma to jak głupiec, a ktoś zapewnia, że ​​u Strugackich wszystko jest dokładnie tak samo. Musiałeś jakoś nad tym popracować? Czy w prawdziwym życiu można się tak uśmiechać?
- To się zdarza, czasami się prześlizguje (śmiech). Właściwie wiem, dlaczego wywołało to tyle dyskusji. Faktem jest, że w Rosji panuje bardzo surowy klimat, który pozostawia ślad na twarzach naszych obywateli. Kiedy widzą szczery uśmiech, od razu zaczynają myśleć, że coś jest nie tak z głową faceta. Ale my na przykład przygotowując się do zdjęć współpracowaliśmy z Kanadyjczykami - szkolili nas i pomogli nam nabrać formy. Ci ludzie nieustannie emanują pozytywnością i uśmiechem. Nie sprawdzałem ich poziomu IQ, ale w życiu są to bardzo pozytywni goście, którzy wszystko robią z piątką z plusem i bez problemów. Po prostu nie jesteśmy jeszcze przyzwyczajeni do szczerego uśmiechania się.

- Czy się do tego przyzwyczaimy?
- Słuchaj - jest etykieta: musisz trzymać widelec w ten sposób, nóż w ten sposób, a plecy powinny być proste. Myślę, że pewnego dnia zostanie wśród nas przyjęte, że uśmiechanie się jest rzeczą słuszną. W końcu czym jest uśmiech? Okazywanie życzliwości.

- Lubisz zagłębiać się w siebie?
- Dzieje się. Ale staram się nie dać ponieść emocjom, nie do tego stopnia, żeby samokrytykować. Dlatego niektórych rzeczy wolę nie dotykać, chociaż teoretycznie należy je otworzyć. Ale oczywiście są różne sytuacje. Na przykład recenzje krytyków na temat roli Maxima Kammerera są bardzo różne.

- Krzyczą na każdym rogu: przystojny, model, dwa metry wzrostu! Czujesz się popularny?
- Krzyczą, myślę, głównie nie do mnie, ale do obrazu. Nie mogę powiedzieć, żeby spadło na mnie coś niesamowitego… I nie ma ekscytacji. Cóż, cudowne dziewczyny złożyły mi życzenia urodzinowe. Przyjechaliśmy specjalnie do instytutu. Właśnie poszłam do sklepu – zawsze w grupie nakrywamy mały stolik na urodziny, urządzamy minikapustę – i oto są. Mówią: „Witam, Wasilij! Chcemy ci pogratulować.” To miłe, oczywiście. Inni dali mi budzik i pisali wiersze. Czytali moje wywiady i zdawali sobie sprawę, że jestem śpiącą osobą, trzeba mnie obudzić (śmiech).

- Swoją drogą, jeśli mówimy o drugiej części filmu, czy będzie w nim więcej ruchu i przygody?
- Tak. W pierwszej części następuje takie zagęszczenie – informacje i zdarzenia kumulują się, by w drugiej części rozwinąć się z dobrą dynamiką. Nie zabraknie dramatycznych momentów i przygód.

- O czym dla Ciebie osobiście jest ten film?
- Zawsze chciałem „złapać” imienia głównego bohatera. Maksym - pochodzi od słowa „maksimum”. Wydaje mi się, że jest „człowiekiem chodzącym”, podążającym własną drogą. Niektórzy mówią, że jest bohaterem negatywnym. Inne – jest pozytywne. Kto wie? Okoliczności rozwijają się inaczej, prowokując go do pewnych działań. I właściwie znalazł się na tej planecie przez przypadek, nie wiedział, czego szuka...

- Szukał przygód na tyłku. Co w końcu znalazłeś?
- Znalazłem? Miłość. To uczucie, którego niczym nie da się zastąpić i które sprawia, że ​​ludzie się poruszają. Zakochany staje się odważniejszy - w istocie tak właśnie stało się z bohaterem. Plus chęć pomagania ludziom. To dobry facet! A fakt, że w pewnym sensie psuje się, można wytłumaczyć jedynie jego młodością i brakiem doświadczenia.

- Max próbuje zmienić życie ludzi za pomocą rewolucji. Czy jesteś za rewolucją czy ewolucją w życiu?
- Myślę, że każda restrukturyzacja, zwłaszcza jeśli dotyczy wielu osób, wymaga czasu. Niektórzy ludzie natychmiast się odbudowują, ale inni nie. Proces stopniowy jest prawdopodobnie bardziej prawidłowy. Chociaż... Czasami można to wziąć w pośpiechu!

Film " Zamieszkana wyspa: Potyczka„z Wasilijem Stiepanowem, oglądaj w kinach od 23 kwietnia

— Vasya, jak długo musiałeś trenować do zdjęć?
Przez sześć miesięcy, gdy trwał okres przygotowawczy do filmu, Petya Fedorov, który grał Guya Gaala, i ja chodziliśmy na siłownię, gdzie każdy z nas miał swoje zadania: Petya musiał nabrać masy mięśniowej, a ja na wręcz przeciwnie, potrzebowałem „wyschnąć”: byłem bardzo duży, musiałem poprawić swoje ciało, aby stać się szczuplejszym. Dla każdego z nich opracowaliśmy specjalny system treningowy pozwalający na szczegółowy rozwój całego ciała. Wcześniej moja sylwetka była nieproporcjonalna: góra była bardzo napompowana, a dół pozostawał w tyle. Po prostu zawsze zwracałem uwagę tylko na górę i nigdy tak naprawdę nie pompowałem nóg: duży ładunek na nich może być szkodliwy - na przykład kolana latają, jeśli nieprawidłowo przysiadasz. W trakcie treningu zaczęliśmy robić przysiady ze sztangą – nasz trener pokazywał prawidłowe ćwiczenia i kontrolował proces. Dużo czasu poświęciliśmy mięśniom brzucha, zwłaszcza mięśniom skośnym. Pamiętam, że było takie ćwiczenie: leżałem na półkuli, trener trzymał mnie za nogi – a ja musiałem wstać i trzymać tułów, zaczynając od 30 sekund, a potem aż do minuty. Świetnie!

— Czy dla ciebie również opracowali specjalną dietę?
Oczywiście do każdego było indywidualne podejście. Poszliśmy do dietetyka, który przeprowadził badania, podłączył przewody, coś zmierzył – ilość wody i różnych substancji w organizmie. A potem zaczęli nas przyzwyczajać do specjalnego jedzenia. Rano koniecznie zjedz płatki owsiane, w ciągu dnia kaszę gryczaną z mięsem, najlepiej gotowanym. Oznacza to, że jedliśmy pokarmy wysokobiałkowe, które pomagają prawidłowo rozwijać komórki włókien mięśniowych. Dodatkowo piliśmy białka stymulujące mięśnie do szybszego rozwoju – a nie sterydy anaboliczne, podkreślam. Generalnie robiono wszystko, żeby nas doprowadzić do dobrej formy.

— Podobały Ci się te wszystkie diety? W końcu wszystko, co zdrowe, jest bez smaku.
Cóż, nigdy nie wiadomo, smakuje okropnie. To było potrzebne filmowi. Ale czasami dałam sobie spokój i poszłam do McDonalda – czasami lubię tam chodzić, bo oczywiście nie da się cały czas siedzieć tylko i wyłącznie na zdrowym jedzeniu.

— Czy zrezygnowałeś już ze wszystkich treningów i diet?
Po prostu nie ma czasu, aby pójść na siłownię i dobrze się odżywiać. Próbuję coś zrobić w domu - pompki, kilka podstawowych rzeczy, a w instytucie jest dość duże obciążenie, rozgrzewamy się tam w parach. Ale teraz chcę się trochę rozciągnąć, dać swobodę mojemu ciału, ponieważ siłownia nadal „pobiera”: po treningu wychodzisz, a twoje ciało jest tak zatkane, w hipertoniczności. Wrażenia są oczywiście fajne, ale nadal trzeba dążyć do harmonii. Moim zdaniem gimnastyczki mają idealne ciało. Ich struktura mięśniowa jest harmonijnie rozwinięta i dobrze rozciągnięta. Jest już dla mnie za późno na myślenie o tym temacie – ale jest na przykład joga. Jeszcze tego nie próbowałam, ale wiele osób twierdzi, że bardzo pomaga – nie tyle przez podniesienie nóg wyżej, ile z punktu widzenia wewnętrznej równowagi i harmonii: poprzez doznania fizyczne zwracasz się do siebie i możesz regulować swoje wewnętrzne państwo.

— Czy te szkolenia – i w ogóle praca filmowa – przyniosły pani korzyści w instytucie?
Jeszcze nie – nie biorę udziału w przedstawieniach, jestem jeszcze juniorem. Przesłaliśmy teraz różne „obrazy”. Muszę poszukać czegoś nowego, nie zawsze mogę być postacią romantyczną, więc miałem obraz tego konkretnego policjanta z jednym zwrotem akcji. Ciekawie było spróbować tego, co to jest – naprawdę podobała mi się ta praca! Być może wtedy umiejętności „Wyspa” przydadzą się dla klasycznego wizerunku bohatera. Grałem uosobienie uczciwości, bezstronności, osoby zdolnej rzucić wyzwanie całej planecie. We współczesnym społeczeństwie niewiele jest osób, które mogłyby stawić czoła okolicznościom. Wierzę, że Maxim ma te cechy, które pozwalają mu podejmować decyzje i nie bać się konsekwencji. Dopuszcza się pochopnych działań, nie rozważając za i przeciw – ma jednak dobre intencje, celem jest ocalenie ludzi, pomoc im w odzyskaniu wolności. Uważam, że to jest świetne. Ale my oczywiście żyjemy w innym układzie współrzędnych. Trudno nam nawet bronić naszego punktu widzenia.

-Czy kiedykolwiek musiałeś bronić swojego stanowiska w ten sposób?
Z pewnością. Życie jasno pokazuje: aby ustalić reguły gry, musisz mieć mądrość i doświadczenie, które Ci na to pozwolą.

- Twoja sesja dobiegła końca, w lutym zbliżają się wakacje - jak odpoczywasz i relaksujesz się?

Różnie. Mogę przyjść do znajomych, posiedzieć w kuchni, porozmawiać, napić się drinka. Porządnego odpoczynku jeszcze nie ma – a być może wcale nie jest on potrzebny. Wydaje mi się, że nie ma jeszcze potrzeby odpoczywać. Teraz musimy więcej pracować nad sobą, zdobyć wykształcenie.

— Co lubisz bardziej: czytanie książek czy oglądanie filmów?
Teraz - obejrzyj film. Ponieważ nie lubię czytać na chybił trafił, dla mnie to strata czasu, pomija się wiele ważnych rzeczy. A żeby nie czytać tego kilka razy, trzeba czytać uważnie i długo, podkreślając pewne rzeczy dla siebie. A teraz po prostu nie mam na to czasu.

— W jednym z wywiadów powiedziałeś, że lubisz literaturę ezoteryczną.
To było tak. Interesuje mnie czytanie o czymś, co ma jakąś tajemnicę, nieznaną stronę, trochę inny świat. Nie oznacza to jednak, że jestem bezpośrednio fanem ezoteryki – po prostu był okres, kiedy się nią interesowałem. Interesowało mnie postrzeganie siebie, Boga – tam te rzeczy są ukazane z zupełnie innej pozycji niż ta, jaką oferują kanony religijne. Wierzę w Boga, zostałem ochrzczony jako dziecko, ale wydaje mi się, że ezoteryzm jest stanowiskiem bardziej realistycznym, czy coś. Daje możliwość dokonania pewnego wyboru, abyś mógł sam zdecydować, jak wyrazić swoją postawę wobec Boga, a nie żyć według narzuconych przez kogoś zasad.


— W innym wywiadzie powiedziałaś, że jako dziecko piekłaś bułeczki. Czy lubisz gotować?

Chciałem po prostu spróbować – miałem 11 lat, nie pamiętam dokładnie. To nawet nie były bułki, tylko „chrust” – tego uczyły mnie dziewczyny na wsi, kiedy mieszkałam u babci. Bardzo lubiłam te słodkości - w ogóle uwielbiam jeść pyszne jedzenie. Ciasto wyrabiałam sama według jakiegoś przepisu. Pojawiło się to hobby - dlaczego nie? Potem przeszło.

— Jakie inne hobby miałeś, które było niekonwencjonalne dla chłopca w dzieciństwie?

Nie, nic takiego się nie wydarzyło. Wspinałem się po dachach, przechodziłem przez różnego rodzaju wysypiska śmieci, paliłem z chłopakami łupki, spacerowałem po lesie, robiłem paczki z materiałami wybuchowymi. Jako dziecko byłem takim chuliganem.

- Dużo się kłóciłeś?
Były przypadki. Był tyranem.

– Biłeś dziewczyny?

Nie uderzył mnie. Pociągnął ich za warkocze, zajrzał pod spódnice – wszystko było tak, jak powinno.

— Jakie jest Twoje najżywsze wspomnienie z dzieciństwa?
Miałem 8-10 lat, a chłopaki i ja we wsi pojechaliśmy na ryby 5-6 km dalej. Tak się złożyło, że wróciliśmy późno i przeszliśmy obok cmentarza. Dla mnie było to bardzo mocne wrażenie – wydawało się, że coś takiego się wydarzy, że ktoś wyjdzie i nas złapie. To był taki mistyczny strach! Do tej pory nie mogę z niczym porównać. W wiosce nie było ludzi w moim wieku i musiałem komunikować się ze starszymi chłopakami - więc wzbudzili jeszcze większy strach: wszystkie te historie o Czerwonej Dłoni, Czarnej Prześcieradle są przerażające!

A teraz czego najbardziej boi się Wasilij Stiepanow?
Koniec świata!

- Pospiesz się! Czy jest coś prostszego? Trema czy coś innego?
Cóż, boję się gorącej wody! A są też przestrzenie zamknięte – takie wąskie, wąskie!

— Jako dziecko lubiłeś Bruce’a Lee. Czy pamiętasz, jaki był pierwszy film, który z nim obejrzałeś?

"Pięść furii". Wtedy nie było już nic innego – tylko takie filmy akcji i nic więcej. Prawdopodobnie pomogło mi to podjąć decyzję o mojej sportowej przyszłości. Trenowałem trochę judo, w wieku 15 lat chodziłem na siłownię, potem karate, potem siatkówkę, bo byłem wyższy, ale tak naprawdę nie lubiłem siatkówki. I grałem w koszykówkę - na naszym podwórku robili obręcze. Podszedłem do poziomych kratek - one też nie były daleko. Ogólnie rzecz biorąc, dorastałem na podwórku - wieczorami spotykałem się z dziewczynami i chłopakami i chodziłem na spacery.

-Powiedziałeś mi, że lubisz słuchać dziewczyn i tego, co mówią.
No cóż, nie żebym słuchał – po prostu miałem okres, przed dwudziestką, kiedy relacje rozwijały się głównie z dziewczynami starszymi ode mnie. Z nimi wydawało mi się to bardziej interesujące.

- A teraz to działa z młodszymi dziewczynami?
Teraz sytuacja jest trochę inna. Dużo czasu poświęca się na naukę, więc wszelkie romantyczne historie są oczywiście rzadkie. Czasami w instytucie zostajemy nawet na noc po próbach.

— Jeśli mówimy o sporcie i dziewczynach, wiele osób torturuje się dietami, cierpi na siłowni i liczy kalorie. Czy ma dla Ciebie znaczenie, że dziewczyna wygląda jak z obrazka?
Chcesz widzieć piękną dziewczynę – a ja nie jestem wyjątkiem od reguły. Jeśli ktoś o siebie dba, to znaczy, że ma porządek w głowie. Nie powiem, że kocham brzydkich, małych, pulchnych ludzi - to kompletne kłamstwo.

- No cóż, czy wytrzymałbyś bycie z dziewczyną, gdyby ciągle mówiła: nie, nie, nie mogę, nie jem po szóstej?
Cóż to dla mnie za różnica! Jeśli chce przejść na dietę - pozwól jej to zrobić, jeśli nie chce - nie, po co mam o tym myśleć. Jeśli mi odpowiada, to jest mi obojętne, czy doda, czy straci kilogram. Mam to zmierzyć, położyć na wadze? Nie, mogę dać podpowiedź - na przykład, słuchaj, nie jest ci tu dobrze, wydaje mi się, że musisz poćwiczyć, ale nie będę cię zmuszać. Ogólnie rzecz biorąc, trzeba mieć zdrowe podejście do wszystkiego, a nie tylko do swojego zdrowia. Jeśli nie jesz i nie śpisz, ćwiczysz jak szalony – to nonsens. Trzeba słuchać swojego ciała – a nie głupio trzymać się zasad.

Olga Belik
Magazyn „Zdrowi Ludzie”

Przydatne łącze

Jedną z najbardziej sensacyjnych premier minionego sezonu był serial fantasy „Terra Nova”. Jej akcja rozgrywa się w roku 2149, kiedy to nasza planeta doświadczyła szeregu poważnych kataklizmów, a ludzkości grozi zagłada. Rząd światowy postanawia wysłać grupy specjalnie przeszkolonych ludzi do czasów prehistorycznych w celu założenia alternatywnej gałęzi rzeczywistości... Na stronie terranovatv.ru

DZWON

Są tacy, którzy czytali tę wiadomość przed tobą.
Zapisz się, aby otrzymywać świeże artykuły.
E-mail
Nazwa
Nazwisko
Jak chcesz przeczytać „Dzwon”?
Bez spamu